Ciekawostki z Italii

 
 
 

Ciekawostka pierwsza: czego nie lubią Italiani
Do Polski na Dni św. Charbela przyjadą również obcokrajowcy, głównie Włosi. No właśnie – tu jest mały problem; gdy przybywa ktoś z terenu Italii mówimy, że przyjechał z Włoch, że to Włoszka lub Włoch. A oni za tym określeniem nie przepadają, odbierają je jako pejoratywne. Wszyscy, przynajmniej ci których znam, pytają: dlaczego na całym świecie mówi się: Italia, Italiana, Italiano, a wy nas mówicie, że mamy Włochy, kiedy jesteśmy ogoleni? Od razu nam się niedobrze robi, kiedy słyszymy to określenie. Bo trzeba wiedzieć, że rozpoznają to słowo. To tylko nam się wydaje, że im się nie kojarzy. Tak samo jak wiedzą dobrze, że nie mogą w Polsce mówić o zakrętach, które określa się w ich języku „la curva”.
Żeby zrobić naszym gościom przyjemność, postarajmy się mówić o Italii zamiast o Włoszech.
Nie twierdźmy nigdy, że mamy w Polsce tak dobrą pizzę czy kawę jak w Italii, gdyż jest to…niemożliwe, ponieważ przy zrobieniu kawy czy też pizzy liczy się nie tylko surowiec, rodzaj wody, ale także temperatura. Wpływ na jakość i smak potrawy ma również wilgotność powietrza. Tego się do Polski przenieść nie da. Można mówić: prawie tak dobre, jak we Włoszech. Nie obrażają się, tylko potem komentują, tylko potem opowiadają, jak w Polsce zbezczeszczono pizzę polewając ją różnymi sosami. Uwaga: kiedy podajemy im rosół, to na talerzu musi być najmniej płynu, a mnóstwo makaronu, bo na widok makaronu sięgają po widelce, które do rosołu raczej się nie nadają.
Śniadanie spożywają zwykle na stojąco, jedząc cornetto i wypijając kawę. Częstym tematem poruszanym w pracy, zwłaszcza koło południa jest zagadnienie: co jadłeś wczoraj, a co będziesz jadł dzisiaj. Potrafią o tym rozmawiać bardzo długo. W miejscowościach nadmorskich jedzą ryby i owoce morza w zasadzie codziennie, w niedzielę natomiast musi być mięso.
Jeżeli Italiani spotykają swoich rodaków w obcym kraju, zawsze ze sobą rozmawiają i pozdrawiają się. Jest też w Italii moda noszenia różańców na szyi – często nimi się wymieniają.
Jeśli Italiano mówi do kobiety „bella” – piękna , to nie trzeba tego brać dosłownie – ono tak się zwracają. Gdy dowiedzą się, że masz 60 lat, komentują: ale jesteś młoda. To ich dobry nawyk. Bardzo pielęgnują przyjaźń – jeśli zrodzi się naprawdę, a na to trzeba wiele czasu – nawet gdy nie ma się kontaktu przez dłuższy czas, to nie traci na swej intensywności.
Gdy ze sobą rozmawiają głośno, to nie zawsze znaczy, że się kłócą. Podczas posiłku wśród znajomych, przyjaciół, w restauracji, gdy ktoś zadzwoni komórka, można ją spokojnie odebrać i nikt na niego nie patrzy ze zgorszeniem – niektórzy pytają tylko, kto dzwonił.
Przez dwadzieścia lat pobytu we Italii, kiedykolwiek miałem założoną koloratkę czy strój duchowny, będąc w różnych instytucjach, a przemierzyłem wszystkie od rządowych, socjalnych, po banki, poczty itp., ani razu nie zdarzyło mi się, żeby ktoś zwrócił się do mnie przez „pan”. Oni nie wstydzą się zwrócić do księdza: ksiądz. A jeśli widzą, że duchowny ma przy swoim stroju coś czerwonego – zwracają się do niego „monsiniore,” czyli prałacie, chociaż może to być kanonik. Mają duży szacunek wobec duchownych. Sam tego kilka razy doświadczyłem, gdy przekroczyłem zasady ruchu drogowego, np…. jadąc pod prąd w Neapolu. Spotkałem się wtedy „oko w oko” z radiowozem, ale gdy policjanci zobaczyli, że jestem księdzem, stwierdzili: To niech ksiądz nie zawraca, bo daleko do tyłu, my będziemy eskortować. Miałem też w Neapolu kraksę – jechałem małym fiatem i wiozłem Pana Jezusa do chorego. Gdzieś się zapatrzyłem i doszło do lekkiego zderzenia, od obu aut odpadły tylko zderzaki. Wyszedłem z samochodu – gdy neapolitańczyk zobaczył, że wiozę Pana Jezusa, uklęknął na oba kolana i przepraszał za to, co się stało. Gdy spytałem, jak rozwiążemy sprawę, oświadczył, że pokryje szkodę moją i swoją, „tylko niech się ksiądz za mnie pomodli”.

 
Ciekawostka druga: Papież nie bierze
Dziś Ojciec Święty Franciszek wrócił ze swojej podróży z Ameryki Łacińskiej - w czasie drogi powrotnej dziennikarze pytali papieża o jego kondycję, wiedząc, że był w Boliwii w mieście na wysokości 4 tys. m n.p.m. „Dobrze się czułem, pomimo że nie brałem narkotyków - odpowiedział papież.

.

IMG-20150713-WA0024

Ciekawostka trzecia: Niegowicki obraz
Przyjechała do mnie pani innego regionu Włoch, która była kiedyś na spotkaniu modlitewnym, gdzie mówiono o św. Janie Pawle II jako wikarym z Niegowici. Wydrukowała kilkanaście egzemplarzy tamtejszego obrazu Matki Bożej Wniebowziętej, oprawiła je i ofiarowała wszystkim księżom w swoim mieście.

 

Ciekawostka czwarta: auto do kontaktu
Dziś przed moim domem na Via Conciliazione zaparkowały samochody z silnikami na prąd. Przez 7 godzin ładuje się ich baterie i można nimi z prędkością 80 km na godzinę przejechać 140 km. Taki samochód ekologiczny, który chcą promować dla mieszkańców miast do przewozu towarów, kosztuje 100 tys. euro.
Pragnę przypomnieć, że we wtorek o godz. 20 odbędzie się transmisja modlitwy i katechezy z Pietralciny. Bezpośrednie połączenie naszej stronie www.padrejarek.pl

Powiedzcie to swoim bliskim.
Ks. Jarek

 

 

 

 

 

 

Leave a reply

Your email address will not be published.