Dom, w którym każdy ma swoje miejsce (16.03.2018)

 
 
 

– Pamiętam, kiedy dostałam klucze i weszłam tu pierwszy raz, parter był świeżo po remoncie. Wszędzie pusto, cicho. Rozejrzałam się, a w ostatniej sali zobaczyłam zalany sufit i wielką kałużę
na podłodze. Znalazłam jakąś ścierkę i zaczęłam wycierać wodę – wspomina Małgorzata Kordula, która kieruje Środowiskowym Domem Samopomocy w Zagórzanach koło Gdowa już 10 lat,czyli od samego początku. Najpierw w budynku mieściła się szkoła podstawowa, a potem gimnazjum. Gdy je zlikwidowano, władze gminy postanowiły, że obiekt nadal powinien służyć mieszkańcom okolicznych wsi, którzy budowali szkołę w czynie społecznym. I tak zaczęła się historia placówki, przez którą w ciągu dekady przewinęły się 104 osoby wymagające opieki, pomocy i rehabilitacji. Część z nich zdołała się usamodzielnić, co jest największym powodem do satysfakcji terapeutów. Na samym początku podopiecznych było tylko 15, ale i miejsca było o wiele mniej niż obecnie; funkcjonował tylko parter. Dopiero z czasem udało się odremontować piętro i zaadaptować budynek do potrzeb niepełnosprawnych. Na te inwestycje wydano ponad 433 tys. zł, pozyskane
z Ministerstwa Pracy i Polityki Socjalnej. To oczywiście nie wszystko, bo placówkę wspierają i lokalne władze i sponsorzy. – Gdy zaczynaliśmy, nie było tu prawie nic – opowiada pani Małgorzata. – Parę mebli, urządzona kuchnia i tyle.
Dziś, po kolejnych remontach i przebudowach jest całkiem inaczej – piękne pracownie,
świetnie wyposażona sala rehabilitacyjna, stoły do ping-ponga, a na zewnątrz zadbany
ogród z altaną. Jeszcze w tym kwartale urządzona zostanie sala relaksacyjna, bo w budynku zwolniło się mieszkanie i ŚDS zyskał około 50 metrów kwadratowych. Puste niegdyś ściany
zapełniły się dziełami podopiecznych – obrazami, malowidłami na drzewie, wyklejankami.
Na wygodnych kanapach własnoręcznie zrobione ozdobne poduszki… To wszystko sprawia,
że jest tu nie tylko ładnie, ale i przytulnie. Tak, jak powinno być w każdym domu.
W Zagórzanach przebywają osoby z trzema rodzajami schorzeń: niepełnosprawne intelektualnie,
chore psychicznie i chore przewlekle po udarach, wypadkach itp. Mogą tutaj rozwijać
wszystkie swoje talenty, pasje i zamiłowania. W pracowniach: plastycznej, krawiecko-hafciarskiej,
stolarskiej, komputerowej, edukacyjnej, artystyczno-muzycznej. – Muzyka jest dla nich bardzo ważna – mówi Małgorzata Kordula.– Uwielbiają śpiewać, a terapeuta, pan Marcin im akompaniuje. Zawsze po obiedzie mamy taki koncert…
O tym, jak bardzo podopieczni ŚDS lubią śpiewać i jak dobrze im to idzie, mieli okazję przekonać się goście jubileuszowej imprezy, która odbyła się z okazji jubileuszu. Obchody zaczęły się od mszy św. odprawionej w znajdującym się po sąsiedzku kościółku oraz od wielkiej i bardzo cennej
niespodzianki. Na jubilatów czekał nowy bus marki Opel Vivaro przystosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych.
Aktualnie 42 podopiecznych spędza w swoim drugim domu czas od godz. 7.30 do 14. Co by robili, gdyby placówka nie istniała? Pani Małgorzata zamyśla się. – Na pewno częściej musieliby przebywać w szpitalach, a niektórych nie byłoby pewnie już wśród nas. Szpital potrzebny jest teraz rzadziej, bo gdy u naszych podopiecznych zaostrza się stan chorobowy, łatwiej dajemy sobie z tym radę, a gdy trzeba załatwiamy konsultacje, wizyty lekarskie
„Załatwianie” to zresztą codzienność, bo podopiecznym pomagać trzeba w bardzo
różnych sprawach – medycznych, prawnych, urzędowych, finansowych, rodzinnych. Dlatego pani Małgosia zna sytuację każdego z nich. Gdy coś się uda – jest po prostu szczęśliwa, gdy są trudności – szuka wyjścia, a gdy wydarzy się tragedia – przeżywa ją tak, jak by dotyczyła kogoś z najbliższej rodziny. Jak każda mama… Ale w pomoc „domownikom” angażuje się nie tylko ona i terapeuci, ale także spora grupa ludzi z zewnątrz. Bo tak się składa, że w gminie, do której należy m.in. papieska parafia Niegowić, jakoś dobrych ludzi nie brakuje…

Barbara Rotter-Stankiewicz

Leave a reply

Your email address will not be published.