Maryjo, pozwól mi iść dalej… (12.04.2018)

 
 
 

W dziewiątym dniu pielgrzymki ks. Jarek wyruszył z Jaworznika do Choronia. Etap miał liczyć 13 km, a było ponad 18. Księdzu towarzyszyły osoby, które przyjechały specjalnie na ten dzień. Był wśród nich policjant, który przyszedł tylko po to, aby chronić księdza Jarka w drodze na dwóch bardzo krętych i ruchliwych odcinkach. Mimo że miał rower, ani razu na niego nie wsiadł, tylko szedł obok aż do godz. 16. Byli też przedstawiciele Domów Modlitwy św. Charbela.
W Żarkach – chwila na modlitwę i rozważania tajemnic świętych, po drodze także modlitwa w kościele św. Stanisława Biskupa Męczennika.

W Żarkach niespodzianka – kwiaciarka przyniosła dla Maryi 9 róż, nie wiedząc że to dziewiąty dzień pielgrzymki. Potem kolejny bukiet kwiatów od rodziny, która towarzyszyła w dalszej drodze. Przynieśli nie tylko kwiaty, ale ugotowali zupę pomidorową na wspólny obiad.
Za Żarkami, gdy ks. Jarek miał do pokonania jeszcze ok. 6 km – nagły atak bólu lewej nogi. Tak mocny, że nie mógł już stąpnąć. Trzeba było się zatrzymać. Oparł nogi o samochód i błagał:- Maryjo, pozwól mi iść dalej, niech ten ból trochę ustąpi… Po pewnym czasie zelżał na tyle, że można było iść dalej.
Ksiądz widząc ludzi błogosławi ich, przygarnia, życzy szczęścia. Tak jak w Żarkach, gdzie podszedł do czterech podpitych mężczyzn. Zagadnął ich, opowiedział o św. Charbelu, o Matce Bożej. Pobłogosławił i powiedział, że będzie się modlił, by wyszli z nałogu. Przykładał swą rękę do obrazu Matki Najświętszej i do serc tych mężczyzn, później ich przytulał, a oni zgodnym chórem mówili: – Chcemy z tego wyjść, proszę księdza… Obiecywali, że będą się za niego modlić. – Ja was zabieram do stóp Maryi – pożegnał ich ks. Jarek.

Kiedy zobaczył, że – jak dawnymi laty – starszy mężczyzna obsiewa rolę idąc z koniem i siewnikiem, przypomniał mu się jego śp. dziadziuś Stanisław, z którym nieraz jako chłopak jechał w pole. Podbiegł i poprosił: – Niech mi pan da trochę posiać. Jęczmień i pszenicę… I udało się, chociaż kawałek. A później ksiądz błogosławił pole, ziarno, gospodarza i jego konia…Na koniec skwitował: trzeba siać, bo już odpowiednia pora.
Gdy do Choronia zostały zaledwie 4 kilometry, trzeba było przejść przez las. Nie była to łatwa droga – piaszczysta, zakurzona, a wózek ciągnąć po piachu jest dużo trudniej niż po asfalcie. Towarzysze podróży doradzali: niech ksiądz zejdzie z drogi, po twardym poboczu będzie łatwiej. – Ja chcę iść tylko tą drogą – odpowiadał. Choć jest trudno, nie chcę, by było lżej. Można tędy przejść – na tej trudnej drodze jest ze mną Maryja.
Przed Choroniem jedna z parafianek, szczęśliwa, pierwsza ucałowała obraz. Podjechał również małym samochodem pan Robert z Otwocka, który śledzi od dłuższego czasu ks. Jarka w internecie. Przyjechał, by wspólnie z nim się pomodlić. – Bylem dzisiaj na Jasnej Górze, modliłem się w wielu intencjach, prosiłem, żeby ksiądz miał siłę dotrzeć do Częstochowy – powiedział. Ks. Jarek zapytał, o której godzinie to było. Okazało się, że wtedy, gdy na nowo odzyskał siły. Uuśmiechnął się: -Dziękuję Ci, Maryjo.
Przed apelem maryjnym przeszedł po miejscowości Choroń w procesji. Mógł czekać przy kościele, ale procesja była w intencji chorej Julii. Później – modlitwa wieczorna, którą już transmitowano. Dzisiaj o godz. 8.30 ks. Jarek odprawi w Choroniu Mszę św., która jak zwykle, również będzie transmitowana. Potem wyruszy w stronę Częstochowy. Zatrzyma się już na granicy miasta w parafii św. Stanisława Biskupa Męczennika. Stamtąd jutro, w sobotę rozpocznie ostatni etap drogi, by dotrzeć przed oblicze Czarnej Madonny.
Jednak to nie koniec pielgrzymki. Jest to jej tylko pierwszy etap. Rok temu ksiądz mówił, że chce z Niegowici przejść na Plac Zwycięstwa w Warszawie i stanąć pod krzyżem z Matką Bożą Dobrego Początku. Tam, gdzie u początku pontyfikatu Jan Paweł II powiedział słowa: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi…” Druga część tego pielgrzymowania z Częstochowy do Warszawy nastąpi w pierwszych dniach października. Ksiądz bardzo pragnie w dzień swoich urodzin (15 października) ucałować tamten krzyż i podziękować również przed obliczem Matki Bożej Wniebowziętej za świętego Jana Pawła II. Teraz dziękuje za swoje 25 lat kapłaństwa, a w październiku za to, że mógł być z tym świętym tak blisko i w takiej łączności przez cały ten czas.

I jeszcze prośba ks. Jarosława o modlitwę, o szturm do nieba – by Ireneusz po onkologicznej operacji mózgu odzyskał mowę i władzę w ręce.
(oprac. BRS)

 

3 Comments

Leave a reply

Your email address will not be published.