Paragwaj – Papież w slumsach: wiara bez solidarności jest zakłamana

 
 
 

Ostatni dzień podróży apostolskiej do Ameryki Łacińskiej Franciszek rozpoczął od wizyty na peryferiach. Tym razem znalazł je w najbiedniejszej dzielnicy stolicy Paragwaju Asunción. „Nie mogłem do was nie przybyć” – wyznał na powitanie Ojciec Święty.

Miejsce spotkania Papieża z ubogimi przybliża nam o. Grzegorz Adamczyk OFM Conv., polski misjonarz w Paragwaju.

„To jest dzielnica na obrzeżach Asunción, stolicy Paragwaju, nad brzegiem rzeki. My to nazywamy slumsami – powiedział Radiu Watykańskiemu polski franciszkanin. – To jest taka bardzo biedna dzielnica, zamieszkiwana przez ludzi bardzo ubogich, opuszczonych, którzy żyją praktycznie tylko z rzeki, z tego co rzeka przyniesie. Ostatnimi czasy przeżywaliśmy dość poważne powodzie. Parę miesięcy temu wielu z tych ludzi straciło wszystko, ale nie chcą tych terenów opuszczać. Papież właśnie chce ich nawiedzić. Jest tam kaplica św. Jana Chrzciciela. To jest rzeczywiście Papież biednych, tak jak o nim mówią: Papa de los povres. On chce się z nimi spotkać, chce z nimi być. Mimo wielu trudności organizacyjnych, a także dotyczących bezpieczeństwa, bo jest to strefa dość zdezorganizowana i rozrzucona – rzeczywiście klasy społeczne są różne i ludzie, którzy tutaj mieszkają są różni. Ale Papież bardzo chciał to miejsce odwiedzić, praktycznie sam prosił o to spotkanie”.

Zwracając się do mieszkańców slumsów Papież wspomniał o trudnościach, z którymi muszą się zmagać. Ich sytuację porównał do tego, co przeżywała Święta Rodzina w Betlejem.

„Musieli oni opuścić swą miejscowość, swych bliskich i przyjaciół – mówił Papież. – Musieli pozostawić swoją własność i udać się do innej ziemi. Ziemi, na której nikogo nie znali, nie mieli domu ani rodziny. W tym momencie ta młoda para miała Jezusa. W tym kontekście ta młoda para podarowała nam Jezusa. Byli sami na obcej ziemi – cała trójka. Nagle zaczęli się pojawiać pasterze, ludzie, którzy tak jak oni musieli zostawić swą własność, aby osiągnąć lepsze możliwości dla rodzin. Żyli w niesprzyjających warunkach pogodowych i «innego rodzaju». Gdy dowiedzieli się o narodzinach Jezusa, zbliżyli się, stali się bliskimi, sąsiadami. Niespodziewanie stali się rodziną Maryi i Józefa, rodziną Jezusa”.

Franciszek zauważył, że to zbliżenie, otwarcie się na innych jest konsekwencją pojawienia się w maszym życiu Jezusa. Wiara w Niego czyni nas bliźnimi, solidarnymi, skłania do zaangażowania. „Wiara, która nie staje się solidarnością, jest wiarą martwą i zakłamaną, wiarą bez Chrystusa i bez Boga. A pierwszym solidarnym był Pan, który wybrał życie pośród nas” – podkreślił Ojciec Święty.

Papież przyznał, że on sam przybył do tej ubogiej dzielnicy właśnie ze względu na Jezusa.

„Przybywam jak ci pasterze – powiedział Ojciec Święty. – Chcę stać się bliźnim. Chcę pobłogosławić waszą wiarę, pobłogosławić wasze ręce, pobłogosławić waszą wspólnotę. Przyszedłem, aby podziękować wraz z wami, gdyż wiara stała się nadzieją, nadzieja zaś pobudza miłość. Wiara, którą budzi Jezus, jest wiarą będącą w stanie marzyć o przyszłości i walczyć o nią dzisiaj. Właśnie dlatego chcę was zachęcić, abyście nadal byli misjonarzami, abyście nadal rozgłaszali tę wiarę na tych ulicach i w tych zaułkach, stając się bliskimi zwłaszcza najmłodszych i starców. Wspierajcie młode rodziny i tych wszystkich, którzy przeżywają chwile trudności”.

Na zakończenie Franciszek zawierzył wszystkich mieszkańców tej ubogiej dzielnicy Asunción wstawiennictwu Świętej Rodziny, aby – jak powiedział – jej wzór i świadectwo nadal były światłem na drodze, bodźcem w trudnych chwilach.

kb/ rv

 

Leave a reply

Your email address will not be published.