Przestań tęsknić za ludzką dobrocią (27.02.2020)

 
 
 

Środa Popielcowa, którą przeżywaliśmy wczoraj rozpoczęła 40-dniowy czas Wielkiego Postu. Po Mszy św., gdy już posypano mi głowę popiołem, idąc ulicami Krakowa zatrzymałem się w jednym z barów kuchni domowej, by zjeść wieczorny posiłek. – Poproszę zupę… Talerz zupy po całodniowym poście był dużym „umocnieniem”. Za mną stał młody człowiek, który zamówił schabik, ziemniaki, surówkę i usiadł obok.
Jadłem swoją zupę patrząc na sąsiada. Zastanawiałem się: dlaczego ja jem zupę, a on schabik? Może zapomniał, że Środa Popielcowa? Tym się pocieszałem jako katolik jeszcze z popiołem na głowie. A potem przyszły inne myśli – może i on kiedyś pościł w Środę Popielcową i był katolikiem? Tylko teraz przestał w to wszystko wierzyć i strząsnął swoje chrześcijaństwo jak ja popiół z mojej głowy. Ale nie może strząsnąć wody Chrztu świętego, a podejrzewam, że pewnie ochrzczony. Są takie sakramenty, które wyciskają na zawsze znamię na duszy. To Chrzest św., kapłaństwo i sakrament dojrzałości chrześcijańskiej, jakim jest Bierzmowanie. Chociaż nie wiem jaką szczotkę i środki czyszczące byś zastosował, to nie zmyjesz z siebie wody Chrztu św. I chociaż nie wiem jakie ksiądz by popełnił wykroczenie i został wyrzucony do laikatu, ekskomunikowany i jeszcze uczyniono by wszystko co tylko możliwe, by go „zmielić”, i nawet gdyby go żywcem zakopano do ziemi, to zawsze będzie ksiądz. Na wieki. Bo trzeba by było rozerwać jego duszę i nie wiem czym usunąć stamtąd to znamię Chrystusowego: pójdź za mną. I chociaż nie wiem jak próbowałby człowiek wmawiać sobie, że nie ma świata duchowego, to i tak Duch Święty zawsze już będzie w nim. I nawet gdyby poszedł szukać czarownic, to zawsze będzie świątynią Ducha Świętego.
Jadłem więc zupę, patrząc jak młody człowiek ze smakiem zajadał schabik. Nie zazdrościłem mu, bo od kilku lat nie jem mięsa, chociaż schabik lubiłem, bo moja mama robiła go najlepiej. Tylko pytałem siebie, dlaczego najpierw pomyślałem, że on taki dziwny i dziki i w myślach stawałem się lepszy od niego. Ale po chwili uświadomiłem sobie, że post to nie zupa i schabik, słodycze i nie wiem jakie smakołyki, których sobie odmówię w czasie 40 dni. Post musi mnie nauczyć więcej kochać – muszę więc przestać źle myśleć o innych, nie odtrącać i nie skazywać nikogo, nie pochylać swej główki w fałszywej pokorze. Znam takich, co głowę skłaniają trzymając różaniec w ręce, a później gdy go odkładają i nikt ich nie widzi, główki już nie pochylają, ale zaczynają żywić się plotkami, osądem, i radować się, gdy innych skazują i deprecjonują. Nikt z zewnątrz by się tego nie spodziewał. Bo widzą ich, gdy poszczą. Ale Pan Bóg chce w tym Wielkim Poście zobaczyć nasze serce – ten czas to taka diagnostyka. Można by powiedzieć, że Wielki Post nie może być niczym innym, jak tylko nieustannym działaniem, pracą nad sobą. Aby każdego przyjąć, starać się pojąć i zrozumieć, dokładnie czyniąc granice pomiędzy dobrem a złem, ale nie twierdząc, że człowiek jest zły. Bo w filozofii mówimy, że zło jest brakiem dobra: każdy człowiek jest dobry, tylko zapomina męczy się czuwaniem, aby być dobrym. A przecież nie jest to trudne, jeżeli wiem, że kiedyś spotkam się z Nim, Chrystusem, który najlepiej zna serce moje i wie – i tylko On – co w tym sercu się kryje. Ile tam często bólu, rozdarcia i tęsknoty za tym, by człowiek był dobry, za ludzką dobrocią.
W Wielkim Poście muszę przestać tęsknić za ludzką dobrocią. To ja muszę stać się człowiekiem miłości, dobroci, pokoju i przebaczenia, bo tylko wtedy mogę mówić, że wierzę. Amen.
Ksiądz Piotr Cichy

2 Comments

Leave a reply

Your email address will not be published.