Święta Narcyza z Ekwadoru

 
 
 

Ojciec Święty w swoim powitalnym przemówieniu w Ekwadorze wspomniał m.in. św. Narcyzę od Jezusa. Opowiadałem o niej wielu ludziom w Polsce i w innych krajach, gdzie jej imię kojarzyło się tylko z kwiatem. Dlaczego akurat o niej?
Kilkanaście lat temu, gdy byłem w Ekwadorze, gdzie razem a Arturo Mari założyłem Fundację Jana Pawła II troszczącą się o ubogie dzieci, przewodniczyłem Mszy św. w Nobol. W pewnym momencie poczułem się bardzo źle. Straciłem przytomność i w czasie śpiewu „Chwała na wysokości” – upadłem przy ołtarzu. Kiedy się ocknąłem, zobaczyłem nade mną wielu księży, a obok – w szklanej trumnie, ciało bł. Narcyzy. Nie miałem siły wstać i czułem, że jest ze mną bardzo źle. Zwróciłem się do niej: Proszę, pomóż mi, żebym mógł dokończyć tę Mszę św. W tym momencie poczułem ciepło, które mnie otoczyło, bijące od ciała Narcyzy. Natychmiast siły wróciły i mogłem zakończyć Eucharystię. Na koniec Mszy św. zaśpiewałem dla niej po polsku Czarną Madonnę.
Bazylika była pełna Ekwadorczyków. Po mszy św. ks. rektor sanktuarium poprosił mnie, bym przyjął relikwie bł. Narcyzy, umieszczone w metalowym krzyżu. Mieli ich tylko 25. Od tamtego dnia pokonałem z tymi relikwiami tysiące kilometrów i w różnych krajach, przy różnych okazjach opowiadałem o błogosławionej, a teraz już świętej z dalekiego Ekwadoru, bo to jej wtedy przyrzekłem.
Narcyza żyła tylko 37 lat. Była bardzo piękną kobietą. Można to stwierdzić, bo jej ciało, mimo że zmarła w 1869 roku, zachowało się do dzisiaj w niezmienionym stanie. Urodziła się we wsi Nobol w październiku 1832 roku. Matka osierociła ją, gdy Narcyza była jeszcze dzieckiem, musiała jednak opiekować się dziewięcioma braćmi. Kiedy miała 19 lat, umarł jej ojciec – wtedy pojechała do miasta Guayaquil. Pracowała tam jako szwaczka i prowadziła katechizację. Była prostą dziewczyną, ale pięknie grała na gitarze – dzieci uczyła więc nie tylko dziesięciu przykazań, ale i śpiewu. W roku 1868 przeniosła się do Limy i zamieszkała w domku przy klasztorze dominikanek. Była cicha i samotna, żyła jak pokutnica.
Narcyza znała dzień swojej śmierci – gdy miała iść spać, poszła pożegnać się z wszystkimi siostrami, mówiąc, że już nie wróci, bo wyjeżdża bardzo daleko. Przyjęły to z uśmiechem. W nocy zobaczyły, że z domku koło klasztoru bije światło, jak by ogień. Wezwały nawet straż pożarną. Gdy strażacy wyłamali drzwi, zobaczyli zmarłą Narcyzę, od której emanował blask, oświetlający mieszkanie. Jej ciało wydawało też po śmierci przepiękny zapach. To były pierwsze znaki jej świętości.
Ciało Narcyzy przeniesiono najpierw do Guayaquil, a w 1972 roku do Nobol, gdzie wybudowano sanktuarium archidiecezjalne. Od 1998 roku spoczywa w trumnie z brązu i szkła pod ołtarzem bazyliki. Jan Paweł II beatyfikował ją 25.10.1992 roku, a Benedykt XVI kanonizował szesnaście lat później.
Ks. Jarosław

Leave a reply

Your email address will not be published.