W Afryce jeszcze nie byłem, choć mieszkałem wśród Afrykańczyków
Bracia św. Jana Chrzciciela noszą białe sutanny, jak Ojciec Święty. Pozwolili, mi taką sutannę przymierzyć – było to dla mnie bardzo miłe, bo poczułem się jak prawdziwy misjonarz na kontynencie afrykańskim, gdzie noszą białe stroje.
Ale to nie jedyny afrykański akcent, bo Bracia, na razie nieoficjalnie, zaprosili mnie do Zambii na 29 sierpnia. Ich zgromadzenie dzięki pomocy ekonomicznej z Włoch wybudowało w Zambii nowy kościół. Odbędzie się jego konsekracja przy udziale tamtejszego episkopatu i chcieliby, żebym tam był. Miałem tylko obiekcje związane z ewentualnymi szczepieniami, ale podobno w tym rejonie nie są one konieczne. Będę musiał to jednak sprawdzić. Zaświtała mi myśl, że być może uda się założyć w Afryce Dom Modlitwy św. Charbela?
Rozmawiając z Braćmi wspominałem, jak w czasie studiów mieszkałem w Leonianum, Kolegium Afrykańskim w Rzymie. Było tam prawie 100 księży z Afryki, a białych tylko trzech. Strach było wyjść na korytarz, bo w mroku często widać było tylko oczy… Odmawiając wspólnie brewiarz, my – biali zawsze mieliśmy problem, kiedy w jednym z psalmów trafialiśmy na werset: Osaczyli nas i napastowali. Nie mogliśmy tego powiedzieć bez śmiechu. „Kłóciłem” się z moimi afrykańskimi kolegami, gdy twierdzili, że będą mieć papieża ze swojego lądu. Zawsze im mówiłem, że na pewno tak będzie i już nawet wiem kiedy. Oni oczywiście pytali: kiedy? – Gdy będzie u was mróz i spadnie śnieg. I kończyło się na braterskiej gonitwie…
To taki uśmiech na początek tygodnia. Ks. Jarek