Wszystko załatwione

 
 
 

W autokarze pełnym ludzi to właśnie Roberto zwrócił moją uwagę. Milczący, skupiony, zamyślony, jakby odizolowany od towarzyszy podróży.
Był początek września 2010 roku. Jechaliśmy na pielgrzymkę do Polski – śladami Jana Pawła II. Wybrało się na nią czterdziestu Włochów, przeważnie starszych mieszkańców Rzymu, z parafii św. Grzegorza VII. Leży ona tuż przy Watykanie – kościół wznosi się kilkaset metrów od Bazyliki Świętego Piotra. Proboszcz, o. Paolo Maiello jest moim przyjacielem – bliscy są mi też jego parafianie. A im bliski stał się wizerunek Matki Bożej Wniebowziętej z Niegowici. Skąd mieszkańcy Wiecznego Miasta znają obraz z polskiego wiejskiego kościółka oddalonego o tysiące kilometrów?
Historia tego wizerunku rozpoczęła się w roku 1610, albo – w 2008. Bo obraz Matki Bożej Wniebowziętej znajdujący się w kościele w Niegowici – parafii, w której zaczynał swoją kapłańską drogę ks. Karol Wojtyła, sygnowany jest datą 1610. Modliły się przed nim pokolenia wiernych – wśród tych najbardziej znanych – Sługa Boży. o. Anzelm Gądek, karmelita, którego proces beatyfikacyjny prowadzony jest w Rzymie i oczywiście ks. Karol Wojtyła, który w Niegowici był wikarym od lipca 1948 do sierpnia 1949 i rozpoczynał swoją duszpasterską posługę. Dlatego nazywam niegowicką Madonnę Matką Bożą Dobrego Początku.
Starsi mieszkańcy wsi pamiętają dobrze, że młody wikary modlił się często przed obrazem Matki Bożej Wniebowziętej. Wprawdzie dziś w miejscu ówczesnego starego, modrzewiowego kościółka stoi duża, murowana świątynia, której budowę rozpoczęto m. in. z inicjatywy ks. Karola Wojtyły, ale w ołtarzu głównym pozostał ten sam obraz. Przez prawie wiek wyglądał on jednak zupełnie inaczej niż obecnie – po I wojnie światowej mieszkańcy okolicy, w dowód wdzięczności za odzyskanie niepodległości, ufundowali srebrne sukienki, pod którymi skrył się niemal cały wizerunek Madonny. Jako tutejszy parafianin znałem od dziecka tylko taki wizerunek, ale podejrzewałem, że pod srebrną osłoną może się znajdować obraz jeszcze piękniejszy. Poza tym „należała” mu się już konserwacja, więc wykorzystując swoje kontakty, zimą 2008 roku sprowadziłem do Niegowici włoskiego artystę, Renato Tarlariniego, który przeprowadził konserwację obrazu. Gdy zdjął cenne sukienki, ukazała się prześliczna postać Madonny okrytej błękitnym płaszczem z gwiazdami, przypominająca tylko niewiele wcześniejszy wizerunek Matki Bożej z Gwadelupy.
Malowidło odzyskało swój pierwotny wygląd, ale postanowiłem ufundować jego kopię. Zbliżało się 400-lecie wizerunku i chciałem, by obraz odwiedzał domy mieszkańców parafii. Ale stało się inaczej – niegowicka Matka Boża pielgrzymuje po Europie; przyjmowali Ją już wierni w dziesiątkach parafii Włoch, Austrii, Polski, Bośni-Hercegowiny. Wizerunek wieziony był pociągiem, autokarami, promem, samolotem, samochodami a nawet – na skuterku. Modlono się przed nim w kościołach, szpitalach, szkołach, urzędach, prywatnych domach, na lotniskach i dworcach kolejowych, na lądzie, morzu i w powietrzu. Obraz był na szczycie Kasprowego Wierchu i w podziemnej kaplicy św. Kingi w wielickiej kopalni. W sumie odwiedził ponad 200 miejsc.
Pierwszą podróż odbył jednak z Krakowa do Rzymu autokarem – zawiozła go tam sama autorka, krakowska malarka Ewa Gadnicka-Włodarczyk. 19 marca 2008 roku Ojciec Święty Benedykt XVI poświęcił w Watykanie wizerunek, a kilka dni później rozpoczęła się nietypowa pielgrzymka – „Fiaccola di Lolek”. Jej uczestnikami było kilkudziesięciu Włochów ze wszystkich prowincji Italii, w różnym wieku i różnych zawodów, którzy trasę z Rzymu przemierzali częściowo samochodami, a częściowo – biegnąc. Nieśli ze sobą pochodnię odpaloną od świecy na grobie Jana Pawła II w Grotach Watykańskich, wieźli wizerunek Niegowickiej Madonny, przy którym odmawiali też modlitwę ułożoną przez wikariusza Jego Świątobliwości dla Państwa Watykańskiego, kardynała Angelo Comastri. Jej zakończenie brzmi:

O Maryjo wzięta do nieba,
tu, przed tym obrazem modlił się młody Karol Wojtyła
I całkowicie oddał się Tobie,
potwierdzając, że jest „cały Twój”.
Niech dziś, razem z Tobą z nieba wstawia się za nami
i niech nam towarzyszy na drodze wiary!
A kiedy przyjdzie dzień naszego rozstania z tym światem,
niech nas wprowadzi na ucztę wiecznej miłości. Amen
Powtarzałem te słowa razem w wiernymi już tysiące razy, modląc się o wyniesienie na ołtarze Sługi Bożego Jana Pawła II.
I zawsze, gdy przywożę obraz w nowe miejsce, mówię to, o czym jestem głęboko przekonany: Przybywa do was Pani Niegowicka i jestem pewien, że razem z nią święty Jan Paweł II.
Chociaż od jakiegoś czasu „stałym miejscem pobytu” obrazu jest dom zakonny nowopowstałego zgromadzenia Synowie Maryi w Modenie, wizerunek pielgrzymuje nadal. Co kilka miesięcy wraca też do Niegowici.
*
Pierwszą parafią, do której trafił obraz pobłogosławiony przez Benedykta XVI była rzymska parafia św. Grzegorza VII. I tak się już utarło, że przed kolejnymi pielgrzymkami wizerunek na kilka dni zatrzymuje się w kościele przy Via Gregorio VII.
Tak było i przed zaplanowanym na wrzesień 2010 wyjazdem do Polski.
Gdy byliśmy już w podróży, o. Paolo zdradził mi, że jedzie z nami człowiek, który otrzymał łaskę uzdrowienia za wstawiennictwem Jana Pawła II, modląc się o nią przed kopią niegowickiego obrazu Matki Bożej Wniebowziętej. Nie zdradził jednak żadnych szczegółów, przypuszczając, że może Roberto sam zechce opowiedzieć mi swoją historię. Czekałem. Nie chciałem go pytać, naciskać, wpływać na jego decyzje. Gdy przekroczyliśmy granicę Polski, Włoch przysiadł się do mnie i powiedział, co go spotkało.
Roberto miał wtedy 42 lata. Jest kawalerem. Pracuje w banku i z racji swojego zawodu często podróżuje. Jest człowiekiem głęboko wierzącym. Prowadził zwykłe, ale aktywne życie do roku 2008. Wtedy poważnie zachorował…
Trafił do Kliniki Gemelli, gdzie po wielu badaniach ustalono, że cierpi na nowotwór oka i mózgu. Rokowania nie były dobre, ale oczywiście podjęto leczenie. Roberto przeszedł kilka cykli chemioterapii, lecz mimo to choroba postępowała. Chemię znosił fatalnie – mdlał, tracił przytomność, był kompletnie wyczerpany.
Ojciec Paolo, który znał sytuację Roberto, modlił się za niego. Kiedy dowiedział się, że kopia obrazu Matki Bożej z Niegowici znów będzie w kościele Grzegorza VII, natychmiast pomyślał o swoim przyjacielu. Roberto przyszedł do świątyni i razem, przed wizerunkiem Madonny, długo modlili się o uzdrowienie za wstawiennictwem Jana Pawła II.
– Gdy wróciłem z kościoła, było już późno i położyłem się do łóżka – opowiadał Roberto. – Zasnąłem szybko, a we śnie zobaczyłem Jana Pawła II. Wyglądał młodo, tak jak na początku pontyfikatu. Stał na schodach kościoła Gregorio VII, tego w którym się modliłem. Spojrzał na mnie i powiedział: Nie martw się, już wszystko dobrze. Wszystko załatwione. Jedź do kliniki Gemelli, do swojego profesora.
Kiedy się obudziłem, pamiętałem swój sen bardzo dokładnie. Czułem, że siły mu wróciły, ale zastanawiałem się, czy jechać do szpitala, bo przecież nie byłem umówiony z profesorem. Miałem jednak nadzieję, że może akurat spotkam swojego lekarza. Niedługo powinienem rozpocząć nowy cykl chemii. Gdy przyszedłem, pielęgniarki bardzo się ucieszyły – Dobrze, że jesteś, bo za pół godziny masz wizytę u profesora – oznajmiły. Bardzo się zdziwiłem… – Nikt cię nie powiadomił? No cóż, widocznie przeoczyli…Ale dlaczego przyjechałeś, skoro nie wiedziałeś, że profesor na ciebie czeka? Wtedy..Ten artykuł pisany był przez ks. Jarosława 6 lat temu, są jednak teksty, które warto przypomnieć. Bohater reportażu, uzdrowiony dzięki św. Janowi Pawłowi II nadal żyje i cieszy się zdrowiem.W dniu 15 sierpnia 2006 roku w Niegowici ks. Jarosław przed wizerunkiem Matki Bożej Wniebowziętej otrzymał nominację na kanonika od biskupa Edwarda Kojnoka, który uroczyście ofiarował mu strój kanonicki. Bp. Edward Kojnok zmarł przed kilkoma laty. Pamiętajmy o nim w modlitwie.

(oprac BRS)

11.12.2016

 

2 Comments

  1. Pingback : Wszystko załatwione – cud uzdrowienia za wstawiennictwem św. Jana Pawła II u stóp obrazu MB Wniebowziętej | W obronie Wiary i Tradycji Katolickiej

Leave a reply

Your email address will not be published.