Zajączek nie zastąpi Baranka

 
 
 

W sobotę ks. Jarosław rozpoczął głoszenie rekolekcji w parafii św. Michała Archanioła w centrum Świebodzina. – To miasto jest mi bliskie, gdyż w minione wakacje przez kilka tygodni zastępowałem proboszcza w parafii Ołobok 7 km od Świebodzina.  Jeszcze bliżej leży wspaniała parafia Chociule, gdzie wszyscy tworzą jedną piękną rodzinę i naprawdę chce im się wierzyć w Pana Boga  – mówi ks. Jarek. – Bo niektórym w tutejszym rejonie, jakby się przestało chcieć..

Wieczorna Msza św.  rozpoczęła się Pieśnią do Ducha św. Świebodzińska parafia będzie przeżywać te rekolekcje w szczególny sposób z różnych powodów – to Rok Miłosierdzia, Jubileusz 1050 rocznicy chrztu Polski, a także instalacja, czyli przekazanie na stałe dla tej wspólnoty relikwii św. o. Charbela.  W najbliższy wtorek podczas Mszy św. o godz. 18  – św o. Charbel zostanie zaproszony do świątyni – jego relikwie będą tam uroczyście wprowadzone. Jak poinformował ks. proboszcz, przygotowywany jest na nie specjalny relikwiarz;  będzie to jak na razie jedyna parafia w rejonie, która będzie posiadać relikwie I stopnia tego świętego. Mszy św. przewodniczył będzie ks. Jarosław. Po niej poprowadzi uroczyste nabożeństwo z modlitwą o uwolnienie i uzdrowienie za wstawiennictwem św. o. Charbela i z namaszczeniem olejem z Annaya. Jak zapowiedział, w ostatnim dniu rekolekcji, który jest dniem spowiedzi, wszyscy przyniosą krzyże: te, które mają w domach lub też  kupią czy zrobią i na każdej Mszy św. zawierzą życie Jezusowi Ukrzyżowanemu.

Dzisiaj ks. Jarosław wygłosi 10 kazań – na Mszach św. od godz. 7 do 18,  a podczas Gorzkich Żalów naukę pasyjną o 17 – jak nigdy dotąd – z przepięknej ambony.

Po Mszy św. ks. proboszcz zabrał mnie na spotkanie imieninowe do jednego z księży proboszczów, gdzie byli też inni kapłani. Rozmawialiśmy o tym, jak bardzo mało młodzieży i dzieci uczęszcza do kościoła i  jest ich coraz mniej. Wielu dorosłych też rezygnuje z niedzielnej Mszy św. Kapłani zastanawiają się, jak ich przyciągnąć do Kościoła.  W niektórych miejscowościach „miejscami kultu” stają się otwarte sklepy spożywcze, gdzie czas spędza coraz więcej ludzi. Wkrada się dziwna obojętność. Proboszcz, u którego byliśmy mówił – dziś mam imieniny i nikt w parafii o tym nie pamięta. Później z uśmiechem dodał: ale na pewno pamięta Pan Jezus…

Wytwarzają się nowe tradycje – coraz częściej Wielkanoc wiążą ludzie z „jajeczkiem i zajączkiem”. I na tym koniec. – Jadąc do Świebodzina zatrzymałem się w Poznaniu. Wszedłem do jednej z większych galerii „Stary Browar”. Byłem zszokowany sceną, którą tam zobaczyłem – zaskoczyła mnie bardzo długa kolejka, w której  stali dorośli i dzieci. Zacząłem robić zdjęcia. Zapytałem, co tam sprzedają, bo przypomniały mi się dawne czasy, kiedy takie ogonki ustawiały się np. po cukier.  I zobaczyłem, że panie sprzedają plastikowe zające – fioletowe i srebrne – fioletowe za 60 zł, a srebrne – 90. Myślałem, że to jakieś zajączki nakręcane, mówiące, ruszające  uszami. Zacząłem wokół nich chodzić i  zapytałem jakiegoś pana z kolejki – dlaczego tak ludzie stoją? – Bo tam jest niespodzianka…- zażartował. W końcu  jedna ze sprzedawczyń wyjaśniła – Nie ma niespodzianki, proszę pana, to taka tradycja Starego Browaru, że sprzedajemy tu te zające-  opowiada ks. Jarek. –No i jest nowa tradycja. Ale na pewno nie stałbym z jej powodu w tej kolejce.

Przedstawiam Państwu na zdjęciach zajączki ze Starego Browaru. Mam nadzieję, że zajączek nikomu nie zastąpi Baranka…- dodaje ks. Jarek.

.

 Nie było to jedyne zaskakujące przeżycie tego dnia.

- Opowiem na koniec tę humorystyczną historię, która przydarzyła mi się podczas Mszy św. w Świebodzinie, bo  kiedy pościcie, to nie bądźcie posępni. Ks. proboszcz mnie nie uprzedził, że na siedzeniach w kościele są podgrzewane gąbki. Na liturgię słowa usiadłem,  i nagle poczułem, że dolnych częściach ciała jest mi coraz cieplej. Owszem, nie ukrywam, że zrobiło się przyjemnie, ale po chwili zacząłem się zastanawiać, co się ze mną dzieje. Może mam coś z kręgosłupem od długiej jazdy samochodem? Denerwowałem się coraz bardziej: a jeśli czeka mnie wylew? Gdy wikariusz, który celebrował ze mną wrócił od czytania – ostrzegłem go delikatnie – Księże, nie wiem co się dzieje, ale może zasłabnę, bo jestem bardzo rozgrzany i nie wiem, co się stanie w czasie kazania... A on z wielkim uśmiechem: niech ksiądz się nie przejmuje, tu są kable, nasze siedzenia, i te w ławkach także, są podgrzewane... Wtedy spokojnie poszedłem mówić kazanie…

20160312_190219

Ks. Jarek

13.03.2016

 

Leave a reply

Your email address will not be published.