14.10. Papież Franciszek przeprosił za niedawne skandale w Rzymie i Watykanie. Audiencja Generalna Ojca Świętego Franciszka

 
 
 

W nietypowy sposób rozpoczęła się dzisiejsza audiencja ogólna. Nawiązując do odczytanego fragmentu Ewangelii, w którym Jezus w ostrych słowach gani winnych zgorszenia, Franciszek odniósł się do skandali w jego otoczeniu.

Słowa Jezusa są dziś bardzo mocne, nieprawdaż? «Biada światu z powodu zgorszeń». Jezus jest realistą i dlatego mówi: zgorszenia są nieuniknione, ale biada temu, kto powoduje zgorszenie. Zanim rozpocznę katechezę, chciałbym w imieniu Kościoła przeprosić was za skandale, które w ostatnim czasie miały miejsce zarówno w Rzymie, jak i w Watykanie. Proszę was o przebaczenie” – powiedział Papież.

Ojciec Święty nie wyjaśnił, co miał na myśli. Największym skandalem ostatnich dni był jednak niewątpliwie przypadek ks. Krzysztofa Charamsy, który nie tylko sprzeniewierzył się kapłańskim przyrzeczeniom, ale także jako wysoki urzędnik Stolicy Apostolskiej występował publicznie przeciwko nauczaniu Kościoła. Atmosfera skandalu towarzyszy też obradom synodalnym. Kardynałowie, którzy napisali do Papieża prywatny list, informując go o swych zastrzeżeniach do Synodu, nie ukrywają oburzenia faktem, że wbrew ich woli list ten opublikowano i nie uszanowano tajemnicy korespondencji. Dla wielu wiernych przyczyną zgorszenia są też wystąpienia niektórych ojców synodalnych, którzy postulują zmianę nauczania i praktyki Kościołach w odniesieniu do małżeństwa i rodziny. Dzisiejsze przeprosiny Papieża pozwalają wnioskować, że wszystko to dzieje się wbrew jego woli i budzi w nim rozgoryczenie.

Natomiast tematem dzisiejszej katechezy była odpowiedzialność dorosłych za obietnice i nadzieje, które rozbudzamy w najmłodszych:

Drodzy bracia i siostry, dzień dobry!

Dziś podejmiemy refleksję nad bardzo ważnym tematem: obietnic, jakie czynimy dzieciom. Chodzi mi nie tyle o obietnice, jakie składamy tu czy tam w ciągu dnia, aby je zadowolić, czy aby dobrze się czuły (może posługując się jakimś niewinnym podstępem), aby je zachęcić do nauki w szkole lub odwieść od jakiegoś kaprysu. Chodzi mi o obietnice znacznie ważniejsze, decydujące dla ich oczekiwań wobec życia, dla ich zaufania wobec ludzi, dla ich zdolności do pojmowania imienia Boga jako błogosławieństwa.

My, dorośli chętnie mówimy o dzieciach jako obietnicy życia. Łatwo się także wzruszamy, mówiąc ludziom młodym, że są naszą przyszłością. Czasami zastanawiam się jednak, czy równie poważnie myślimy o ich przyszłości! Częściej powinniśmy zadawać sobie pytanie, na ile jesteśmy uczciwi w obietnicach, jakie składamy dzieciom sprawiając, że przychodzą na ten świat?

Gościnność i troska, bliskość i zainteresowanie, zaufanie i nadzieja są także podstawowymi obietnicami, które można streścić w jednej jedynej: miłości. To najwłaściwszy sposób, by przyjąć człowieka, który przychodzi na świat, a my wszyscy się tego uczymy, jeszcze zanim to sobie uświadomimy. Jest to obietnica, jaką ​​mężczyzna i kobieta składają każdemu dziecku, od chwili, kiedy poczęte jest w myśli. Dzieci przychodzą na świat i spodziewają się, że otrzymają potwierdzenie tej obietnicy: oczekują tego całkowicie, ufnie, bezbronnie. Wystarczy na nie spojrzeć: we wszystkich grupach etnicznych, we wszystkich kulturach, we wszelkich warunkach życia! Gdy zachodzi coś przeciwnego, dzieci zostają zranione „zgorszeniem” nie do zniesienia, tym poważniejszym, że nie mają środków, aby je rozszyfrować. Bóg od pierwszej chwili czuwa nad tą obietnicą. Czy pamiętacie, co powiedział Jezus? Aniołowie dzieci odzwierciedlają spojrzenie Boga, a Bóg nigdy nie traci dzieci z oczu (por. Mt 18, 10). Biada tym, którzy zdradzają ich zaufanie, biada! Osądza nas ich ufne zawierzenie naszej obietnicy, które zobowiązuje nas od pierwszej chwili.

Chciałbym jeszcze coś dodać, z dużym szacunkiem dla wszystkich, ale także zupełnie szczerze. Ich spontaniczne zaufanie Bogu nigdy nie powinno być zranione zwłaszcza, gdy to się dzieje z powodu pewnej zarozumiałości (mniej lub bardziej nieświadomej), aby Go zastąpić. Nigdy nie wolno naruszać delikatnej i tajemniczej relacji między Bogiem a duszą dzieci. Od chwili urodzenia dziecko jest gotowe, by czuć się kochanym przez Boga. Dziecko jeszcze nie jest w stanie odczuć, że jest kochane samo w sobie, a już odczuwa, że istnieje Bóg, który kocha dzieci.

Dopiero co urodzone dzieci zaczynają otrzymywać w darze wraz z pożywieniem i opieką potwierdzenie duchowych cech miłości. Akty miłości wyrażają się teraz przez dar osobistego imienia, dzielenie się językiem, intencje spojrzeń, jaśnienie uśmiechów. Uczą się w ten sposób, że piękno więzi między istotami ludzkimi kieruje się ku naszej duszy, poszukuje naszej wolności, akceptuje różnorodność drugiego, uznaje go i szanuje jako rozmówcę. Drugi cud, druga obietnica: my – mama i tata – oddajemy się tobie, aby oddać ciebie tobie samemu! To jest miłość, która niesie iskrę miłości Boga!

Tylko wtedy, gdy patrzymy na dzieci oczami Jezusa, możemy naprawdę zrozumieć w jakim sensie, broniąc rodziny chronimy ludzkość! Punkt widzenia dzieci jest punktem widzenia Syna Bożego. Sam Kościół we chrzcie składa dzieciom ​​wielkie obietnice, którymi zobowiązuje rodziców i wspólnotę chrześcijańską. Najświętsza Matka Jezusa – przez którą Syn Boży przyszedł do nas, kochany i zrodzony jako dziecko – czyni Kościół zdolnym do podążania drogą Jej macierzyństwa i Jej wiary. A święty Józef – mąż sprawiedliwy, który ją przyjął i chronił mężnie oddając cześć błogosławieństwu i obietnicy Boga – czyni nas godnymi, by ugościć Jezusa w każdym dziecku, które Bóg zsyła na ziemię.

Tłumaczenie Radio watykańskie

Leave a reply

Your email address will not be published.