By ich zachwycić Jezusem…
Wczoraj rano, w uroczystość Zwiastowania Najświętszej Marii Pannie, ks. Jarosław przewodniczył Mszy św. w kościele w Pesaro. Homilia poświęcona była Matce Bożej, tym bardziej że domek z Nazaretu w Loreto znajduje się zaledwie 70 km od Pesaro.- Matka Boża uczy nas poddania się woli Bożej. Chce także, byśmy wiedzieli, że nic w życiu nie jest przypadkowe – Bóg ma wobec nas swój plan. Zapewne pierwszym planem jest to, że przez każdego z nas chce powiedzieć, jak bardzo nas kocha – mówił ks. Jarek. – Jeśli tylko chcemy Ją zaprosić do domu, bo jesteśmy w potrzebie, to na pewno przyjdzie. Do kuzynki Elżbiety swojej poszła, jakże by nie miała przyjść do swojej córki czy syna? – bo jej dziećmi jesteśmy. Pozostaje zawsze przy nas, by nam pomóc. Ks. Jarek mówił również o miłości Św. Jana Pawła II i św. Charbela do Matki Bożej.
Po Mszy św. zaprosił wszystkich przed ołtarz, mówiąc: Ofiarujmy Matce Bożej dziś nasze serca. Wszyscy zaśpiewali Salve Regina, a później przyjęli błogosławieństwo relikwiami świętych.
– Gdy po Mszy św. włożyłem relikwie do samochodu i zamknąłem już bagażnik, zobaczyłem mężczyznę, który tynkował dom obok – opowiada ks. Jarek. – W pewnym momencie mnie zagadnął: A co tam ksiądz pakował? – Relikwie Jana Pawła…- odpowiedziałem. Zbladł mówiąc: Ja tak bardzo kocham papieża Jana Pawła, przeżywałem każdą chwilę jego życia i śmierci, całym sercem byłem przy nim, ale nigdy się z nim nie spotkałem. – Pan nie mógł przyjechać do do niego, to on przyjechał do pana…Wyjąłem z powrotem relikwie, by mógł je ucałować. Płakał. Przeżył wielką audiencję. Powiedziałem mu, że czasem podróżowałem z Janem Pawłem II. Gdy już odjeżdżałem, stał przy samochodzie z kielnią w ręku i wciąż dziękował. – Ale niech się pan odwdzięczy Matce Bożej, bo to Ona załatwiła to spotkanie – powiedziałem.
Do obiadu ks. Jarek zasiadł z najbliższymi współpracownikami ks. proboszcza De Francesci – Wiedzieli już, że nie jem mięsa, więc ugotowali ryż i do tego ryby. Przecież jesteśmy w samym porcie – relacjonuje ksiądz. – Po obiedzie pojechałem – za wiedzą ks. proboszcza – do miejscowości poza Pesaro, do domu znajomej, dzięki której zostałem zaproszony do Pesaro. Ida należy do grupy współpracowników proboszcza – dlatego nie mogłem tam nie pojechać. Tym bardziej, że poprosiła , bym pobłogosławił jej dom, jak to jest w zwyczaju we Włoszech w tym czasie. Opowiadała mi wcześniej, że gdzieś obok działała sekta satanistyczna. Odprawiano tam rytuały, i ma w związku z tym problemy. Prosiła więc o modlitwę. Jest mocno wierząca, ma wielu przyjaciół księży, kiedyś mieszkał u niej biskup z Bangladeszu, wielokrotnie była w Medjugoriu. Ostatnio choruje, więc ograniczyła swoją działalność. Koło domu wybudowała razem z mężem wielki niebieski, podświetlony krzyż i małą kapliczkę dla Jezusa Miłosiernego, w której mieści się kilka osób. Tam właśnie pobłogosławiłem przyjaciół i sąsiadów, którzy przyszli na wieczorny różaniec. Modliliśmy się za kapłanów, biskupów, za rodziny. Na końcu odmówiłem modlitwę bł. Matki Speranza. Oprócz kapliczki na zewnątrz – do domu dobudowana jest kaplica z witrażami. Ma tam piękny krzyż, jest Tabernakulum, jednak bez Najświętszego Sakramentu, bo nie ma na to pozwolenia. Ale modlą się tam razem z sąsiadami i znajomymi, bo na to pozwolenia nie trzeba.
Ks. Jarosław był w Pesaro po raz pierwszy kilka miesięcy temu. Zaprosiła go tam właśnie Ida. Wyczytała, że przewozi po Europie kopię obrazu Matki Bożej Niegowickiej. Wydrukowała z internetu Jej wizerunek, oprawiła i dała wszystkim proboszczom w Pesaro. – Jeden z tych obrazów jest u niej w kaplicy. Dlatego czułem się tam jak w domu. To niezwykłe, że byłem tam akurat w święto Zwiastowania. To przecież Matka Boża Dobrego Początku – a można powiedzieć, że zwiastowanie to był początek – mówi ksiądz.
Ida na swoim domu ma też malowidła, przedstawiające m.in. Pana Jezusa wśród owiec, z zagubioną, którą trzyma na rękach. – Stanąłem przy tym obrazie i poprosiłem o zdjęcie. Wyciągnąłem ręce i wczoraj, w tę uroczystość prosiłem: Panie Jezu, poślij mnie, bym mógł te owieczki dla Ciebie znajdować… Poświęciłem dom, teren wokół niego, samochody, i nawet nawet…kury. A że szedłem z relikwiami Jana Pawła, więc opowiedziałem im epizod, o którym pisaliśmy. Mąż Idy bardzo się ucieszył.
Na koniec była niespodzianka; ktoś z parafian w Pesaro podarował księdzu duże ciasto czekoladowe z gruszkami. – Pomyślałem – spróbuję tylko okruszek, bo też unikam słodyczy. Więc wniosłem uroczyście ciasto i wszyscy się nim zajadali. – Jak ksiądz coś przywiezie, to musi być dobre – żartowałem,
Spotkanie, różaniec, katecheza, podczas której ks. mówił o św. Charbelu, (niektórzy już myślą o założeniu Domu Modlitwy), rozmowa przed kamerą z Idą, którą można zobaczyć na naszej stronie – trwały 4 godziny, a ludzie rozchodząc się szczęśliwi pytali, czy to kiedyś się powtórzy. – Cieszmy się tym, co było – odpowiedział ks. Jarek.
Dziś po południu odprawi Mszę św. w Pesaro – prawdopodobnie będzie to ostatnie spotkanie z wiernymi przed powrotem do Rzymu.
– Z bólem muszę stwierdzić, że chociaż do morza mam w prostej linii 20 metrów, nie miałem czasu, żeby tam pójść. Ale przynajmniej z okna mogłem popatrzyć. Czasem tak jest, to taka moja pustelnia. Nie przyjechałem tu, żeby chodzić po plaży czy zachwycać się morzem. Może kiedyś, jak będą wakacje…– mówi ks. Jarosław. – Moim jedynym celem było, by ich zachwycić Jezusem. Bo to wszystko dla Niego. Amen.
(oprac.BRS)
5.04.2016
.
.
.