Ks. Mieczysława Malińskiego żegnały tłumy

 
 
 

W krakowskim kościele ss. Wizytek tłumy żegnały ks. Mieczysława Malińskiego, który zmarł 15 stycznia. Na mszę św. pogrzebową przybyli duchowni, artyści, rzesze przyjaciół z Krakowa, kraju i zagranicy. Obecna była również żona prezydenta RP Agata Kornhauser-Duda – w kościele ss. państwo Dudowie brali ślub.
Uroczystości pogrzebowe odbyły się dokładnie 40 lat od dnia, gdy ks. Maliński został rektorem kościółka przy ul. Krowoderskiej. Świątynia wypełniła się na długo przed rozpoczęciem mszy św. – ludzie stali też na dziedzińcu, tak jak przez wiele lat, gdy ks. Mieczysław odprawiał tu niedzielną Eucharystię o godz. 10.30 i 12. Tym razem to jednak nie on miał powiedzieć kazanie…
Jeszcze przed rozpoczęciem mszy przy trumnie ks. Malińskiego zaśpiewali mu na pożegnanie artyści Piwnicy pod Baranami. Zabrzmiało: Przychodzimy, odchodzimy…
Mszy św., którą koncelebrowało kilkunastu kapłanów przewodniczył ks. bp. Tadeusz Pieronek. Uczynił to w zastępstwie kard. Stanisława Dziwisza, który musiał wyjechać do Rzymu ze względu na śmierć lekarza św. Jana Pawła II. Odczytano jednak list od niego. Napisał w nim m.in., że ks. Mieczysław „troszczył się o wiarę i zbawienie tych, którzy zostali powierzeni jego posłudze” i wyraził wdzięczność Bogu za wszystkie lata tej posługi.
Homilię wygłosił ks. biskup Grzegorz Ryś. – Nie otaczamy trumny ks. Malińskiego, lecz wraz z nim otaczamy Jezusa Chrystusa. Nie sądzę, żeby ks. Maliński chciał uczynić z siebie centrum tego wydarzenia – mówił. – Uczył nas przyjaźni z Bogiem i ludźmi – zacytował wspomnienie jednej z rabczańskich uczennic.
Bp. Ryś nawiązał też do mało znanych dokumentów, na które trafił przygotowując się do wczorajszego kazania. – Pół personalnej teczki zajmowały listy z Rabki z prośbami, by księdza Mieczysława stamtąd nie przenosić. Było też pismo, z którego wynikało, że przez 7 lat po powrocie ze studiów w Niemczech i uzyskaniu doktoratu ks. Mieczysław nie mógł otrzymać stałego etatu na krakowskich uczelniach – stąd właśnie wynikała jego decyzja o poświęceniu się pisarstwu i kaznodziejstwu, a nie pracy naukowej.
– Pisarstwo ks. Malińskiego zrodziło się z cierpienia, ale w jego twórczości nie ma śladu bólu – jest radość ze zrealizowania woli Bożej – mówił bp. Ryś. Podkreślał też mistrzostwo wypowiedzi ks. Mieczysława i to, że był on jednym z pierwszych księży, który o Bogu mówił „normalnie”, prosto. – Był człowiekiem słowa – stwierdził, wspominając m.in. jego publikacje zamieszczane także w „Dzienniku Polskim”. Nawiązując do słów Ewangelii, w której Jezus nazywa ludzi swoimi braćmi i matkami, mówił o ks. Mieczysławie, że to, iż był on bratem Chrystusa, czyniło jego braćmi innych ludzi. Był też „matką Chrystusa” – tworzył, rodził słowo, które Go niosło.
Po Mszy św. trumnę z ciałem ks. Mieczysława przewieziono na cmentarz Salwatorski, gdzie spoczęła w pobliżu kaplicy. Prof. Krystyna Harmata, która przez wiele lat przyjaźniła się, współpracowała i opiekowała ks. Malińskim, zwróciła się z prośbą do bp. Rysia, by zgodził się na wykorzystanie swojej homilii jako wstępu do planowanej książki o ks. Mieczysławie. Prosiła też, by osoby mające zdjęcia i wspomnienia o tym duchownym, podzieliły się nimi.
Pogrzeb ks. Malińskiego zakończył się w sposób nietypowy – tak jak nietypowe było jego życie: nad grobem zaśpiewano mu ukochaną kolędę: Oj, maluśki, maluśki….” – Musiałam zaintonować tę kolędę. Śpiewał ją bardzo często. Także w Rabce na cmentarzu, na pogrzebie jednego z moich kolegów, a swoich uczniów – mówi dziennikarka, Ewa Owsiany.
Zamiast kwiatów uczestnicy mszy św. i uroczystości pogrzebowych składali datki na założoną przez ks. Malińskiego fundację „Będzie Lepiej” wspierającą zdolne dzieci i młodzież z niezamożnych domów.

Barbara Rotter-Stankiewicz

Leave a reply

Your email address will not be published.