Nauczyłem się bardziej ufać Bogu

 
 
 

Gdy ktoś mnie pyta, gdzie chciałbym się teraz znaleźć, zawsze mam jedną odpowiedź: w Annaya w Libanie, by jeszcze raz przeżyć tamte chwile radości i szczęścia, jakich doświadczyłem ponad rok temu, w październiku 2015.  Myślę, że moje życie już zawsze będzie się już dzielić na dwie części – jedna trwała do momentu, gdy udałem się do Libanu, by pobyć kilka dni i nocy sam pod pustelnią św. o. Charbela, a druga jest liczeniem czasu, jaki minął od tamtej chwili, gdy byłem tam i przyszedł do mnie Ojciec Charbel.

Dużo się zmieniło w moim życiu od tamtego momentu. Po pierwsze – nauczyłem się bardziej ufać Bogu i  – co najważniejsze – w moim sercu jest pokój i nie czuję żadnego lęku. Nie myślę o jutrze, mam tylko jedno pragnienie: by każdy dzień przeżyć jak najlepiej i jak najpiękniej, zgodnie z wolą Bożą. I aby codziennie od św. Charbela nauczyć się czegoś, co mogłoby mnie bardziej zbliżyć do Boga. Dlatego, gdy odmawiam litanię do Świętego Ojca, to w tych wezwaniach do niego, mówiących jaki on był, odczytuję wyznaczoną drogę moją i tych, którzy pragną przez modlitwę w domach jemu ofiarowanych, jeszcze bardziej z nim się zjednoczyć. Coraz częściej rozmyślam o napisaniu pewnego dokumentu jako drogi, która wyznaczałby wzrost duchowy – może to się uda w przyszłym roku tak szczególnym, gdy będziemy wspominać s rocznicę objawień Maryi w Fatimie.

Pobyt w Annaya był dla mnie też odczytaniem wielu znaków, które pozostawił mi o. Charbel. Od dłuższego czasu, kiedy sprawuję Eucharystię, za każdym razem gdy w zakrystii ubieram się  i do Mszy św., proszę: św. Ojcze Charbelu, bądź ze mną przy ołtarzu i wyproś mi przebaczenie u Boga, abym mógł jak najlepiej jednoczyć się z Nim w tajemnicy Eucharystii.

Byłem w Libanie kilka razy – za każdym razem ten pobyt był inny. Jestem przekonany, że za każdym razem pobyt tam będzie inny.  Dlatego ta moja ciągła tęsknota… Mam jednak świadomość moich słabości i grzeszności i dlatego wciąż dziękuję św.  Charbelowi, że pomimo tego chce, abym stawał się narzędziem w budowaniu tej wielkiej jego rodziny, by to wszystko było na jeszcze większą chwałę Boga. Za każdym razem, gdy włączam do wspólnoty nowy Dom Modlitwy, widzę jeden obraz: gdy leżę krzyżem w pustelni czy przy jego grobie i błagam: wyjednaj dla mnie i dla tych braci i sióstr łaskę spotkania codziennie Jezusa. Byśmy ani na chwilę nie pomyśleli, że jesteśmy sami. By wszyscy, którzy są w Domach Modlitwy św. Charbela stawali się żywym obrazem Chrystusa, który wciąż jest obok każdego z nas. I byśmy przez to byli dla tych, którzy nas potrzebują, byśmy szli z dobrocią i miłością do każdego bez wyjątku.

Niech te fotografie mówią same za siebie, niech świadczą, że naprawdę czułem się w Annaya bardzo szczęśliwy. Niektóre z tych zdjęć publikujemy po raz pierwszy. Jestem na nich bez brody, bo zapuściłem ją właśnie rok temu.

17.11.2016

DSCN0137

1 Comment

Leave a reply

Your email address will not be published.