“Niezwykły świat, Indii, Nepalu i Mjanmy” (27.02.2019)

 
 
 

Nakładem krakowskiego wydawnictwa “Petrus”, ukazała się trzecia część trylogii autorstwa ks. Henryka M. Jagodzińskiego pt. “Niezwykły świat, Indii, Nepalu i Mjanmy”. Podobnie jak dwie poprzednie jej części: “Historie indyjskie” i “Opowieści z Indii i Nepalu”, również ta jest zbiorem krótkich opowiadań dotyczących miejsc, ludzi i wydarzeń, z którymi dane mu się było zetknąć podczas jego trzyletniej pracy w Indiach i Nepalu, w latach 2015-2018. W tym czasie odwiedził także Mjanmę. O czym jest ta księżka, w sposób bardzo ciekawy i zwięzły pisze ks. Stefan Radziszewski:
Trzeci tom Orientaliów ks. Henryka Jagodzińskiego wydaje się być tomem ostatnim, bowiem po trzech latach spędzonych w Nuncjaturze Apostolskiej w New Delhi nasz autor przenosi się do Czarnogóry. Nie bądźmy jednak pewni, że ks. Henryk nie zaprosi nas ponownie na szlak New Delhi – Bombaj – Agra – Indore – Katmandu – Rangun, wszak jego imiennik, Henryk Sienkiewicz, po napisaniu „Trylogii” usiadł do pisania „Quo vadis”. Nigdy nie możemy być pewni, że ostatnie słowo jest rzeczywiście słowem ostatnim – bardziej wypada pamiętać, że każde słowo może być ostatnim. Tak o tym rozmyślam, w ten piękny poranek (a piękny tak samo w Małogoszczu, jak w Sarajewie i w Alleppey, wszędzie tam, gdzie żyją piękni ludzie, którzy potrafią dziękować Bogu za wszystko), wspominając epitafium poety: „W moim początku jest mój kres, w moim kresie jest mój początek” (T. S. Eliot). Więc, nie bądźmy tacy pewni, że to już pożegnanie historii indyjskich…
Tom trzeci stanowią zapiski z trzech różnych krain (Indie – Nepal – Mjanma), jednak pisane tym samym sercem. Z naszym przewodnikiem zwiedzamy katolickie i anglikańskie katedry, hinduistyczne świątynie i pałace, słynne Bollywood i cmentarz Nicholsona w Delhi. W tej literackiej podróży święty Kuriakose Eliasz Chavara i święta Siostra Rani Maria Vattalil dołączają do polskich Stanisława Kostki i Siostry Faustyny. Alleppey to indyjska Wenecja, Kanch Mandir w Indore przypomina „szklane domy” z Przedwiośnia Żeromskiego, a Pokhara to nasze Zakopane! Maharadża serwuje nam herbatę w Lal Bag Palace, Kumari Dewi nie pozwala na zrobienie selfie, a obok katolickiej katedry Świętego Michała Archanioła w Shimli „śmigają” stada małp. Nasz przewodnik troszczy się, byśmy nie przegapili rozmaitych drobiazgów: wracając z Fathepur Sikiri, czyli Martwego Miasta, wskazuje na olbrzymi napis w języku perskim, który umieszczono na bramie:
Jezus, syn Marii, powiedział: świat jest mostem, przejdź po nim, ale nie buduj na nim domów.
Ten, kto ma nadzieję na godzinę, może mieć nadzieję na wieczność.
Świat trwa godzinę. Spędź ją na modlitwie,
bo reszta jest ukryta.
A później dodaje własny komentarz: „Szczerze powiedziawszy, nigdy bym nie przypuszczał, że w takim miejscu okaże się, jak żywa jest Ewangelia, jak w niesamowitym miejscu i czasie spełniają się słowa Pańskie: «Powiadam wam: Jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą» (Łk 19, 40). Nawet kamienie w martwym mieście wołają o Jezusie, Synu Maryi”.
Wśród 34 fragmentów trzeciego tomu (dodam, że całość Orientaliów, czyli trzy części, to prawie sto tekstów) zauważyć należy relację z obchodów świąt Wielkiej Nocy: Jak polska tradycja każe, w Wielką Sobotę, podobnie jak w zeszłym roku, i w ubiegłych latach, mieliśmy poświęcenie pokarmów w Nuncjaturze Apostolskiej w New Delhi. Można powiedzieć, że stało się to już naszą indyjską tradycją (…) Przybyli rodacy pracujący w polskich palcówkach dyplomatycznych, jak również ci, którzy ze względu na pracę znaleźli się w Indiach. Były też mieszane rodziny polsko-indyjskie. Był z nami nowy ambasador Najjaśniejszej Rzeczpospolitej Polskiej w Indiach. Szczególne poświęcenie przeżywały dzieci, które gorliwie przygotowywały pisanki, a nawet wypieki, o czym z dumą opowiadali rodzice. Wielu naszych rodaków musiało pokonać dość sporą odległość, aby przybyć na ten polski tradycyjny obrzęd. Oczywiście, po samym poświęceniu trwały jeszcze długie Polaków rozmowy. Nie co dzień każdy ma możliwość rozmawiania w języku polskim.
To wzruszające spotkanie Polaków przekazuje niezwykły wymiar książek ks. Henryka Jagodzińskiego. Orientalia to nie tylko egzotyczne notatki z podróży, których autor wręcza nam kolejne fotografie fascynujących miejsc. W tych tekstach słychać bicie serca, polskiego serca: ks. Henryk jest tutaj indyjski, nepalski czy birmański, ale nade wszystko wielkanocny, wigilijny, polski. I jeszcze katolicki. Co nie jest takie oczywiste w świecie, który łatwo ulega zgubnej fascynacji innością nieznanych kultur. Można tak zachłysnąć się nowością innych, że zatracimy swoją tożsamość. Że zapomnimy, kim jesteśmy… i skąd nasz ród! Można tak „zaczytać się” hieroglifami z kamiennych tablic, że przestaniemy śpiewać psalm, który Najwyższy wypisał na żywych tablicach naszych serc.
Na koniec mała dedykacja: muszę się przyznać, iż czytałem w tym roku zapiski podróżne ks. Henryka, czytając jednocześnie dzieło Forja („Kuźnia”), którego autorem jest św. Josemaría Escrivá. I odniosłem nieodparte wrażenie, że autor wziął sobie do serca nauki założyciela Opus Dei – i Ty, Czytelniku, uczyń podobnie: „Boże wezwanie ukazało ci konkretną drogę: uczestniczyć we wszystkich sprawach świata, pozostając zawsze – także podczas swojej pracy zawodowej – zakotwiczonym w Bogu” (Forja, 748). I jeszcze: „Staraj się, by stamtąd, z owego miejsca pracy, twoje serce wyrywało się do Pana ku tabernakulum, bo powiedzieć Mu po prostu: Jezu mój, kocham Ciebie. Nie bój się tak do Niego zwracać – Jezu mój – i powtarzać Mu to często” (Forja, 746)

Leave a reply

Your email address will not be published.