Papież Franciszek: o nadziei i oczekiwaniu na Jezusa jako znakach rozpoznawczych…

Papieska Msza we wtorek: o nadziei i oczekiwaniu na Jezusa jako znakach rozpoznawczych chrześcijanina

◊ Chrześcijanin to ktoś, kto potrafi oczekiwać Jezusa, to człowiek nadziei. Mówił o tym Papież podczas porannej Mszy w kaplicy Domu św. Marty. W homilii Franciszek komentował pierwsze czytanie liturgiczne, w którym apostoł Paweł przypomina Efezjanom podstawowe skutki ich wiary: bliskość Chrystusa, przyjaźń z Bogiem i innymi ludźmi oraz wewnętrzny pokój. Jest to, jak zaznaczył Ojciec Święty, tożsamość chrześcijanina, rodzaj „obywatelstwa” pośród Chrystusowego ludu „z imieniem i nazwiskiem”. I tak dzięki krwi Chrystusa my, którzy byliśmy „nieprzyjaciółmi pozbawionymi pokoju”, zostaliśmy z Nim złączeni przez „obalenie dzielącego nas muru wrogości”.

„Wszyscy wiemy, że gdy nie mamy pokoju z ludźmi, istnieje jakiś mur, który dzieli – mówił Papież. – Jednak Jezus robi nam przysługę obalając ten mur, abyśmy mogli się spotkać. A jeśli jesteśmy rozdzieleni, nie jesteśmy przyjaciółmi, lecz wrogami. Jezus uczynił jeszcze więcej, by pojednać wszystkich w Bogu. Pojednał nas z Bogiem: z wrogów uczynił przyjaciół; z obcych – dzieci”.

I tak z „ludzi ulicy”, z osób, które nie były nawet „przychodniami”, staliśmy się „współobywatelami świętych i domownikami Boga” – mówił dalej Papież. Jaki jest jednak warunek owego obywatelstwa w Chrystusie? Należy Go oczekiwać, jak owi słudzy z dzisiejszej Ewangelii, którzy wyglądają swojego pana wracającego z uczty weselnej.

„Należy oczekiwać Jezusa. Kto tego nie czyni, zamyka przed Jezusem drzwi, nie daje Mu dokonać tego dzieła pokoju, wspólnoty, współobywatelstwa, co więcej: imienia – powiedział Ojciec Święty. – Bo On nadaje nam imię. Czyni nas dziećmi Bożymi. Postawą oczekiwania na Jezusa jest wewnętrzna chrześcijańska nadzieja. Chrześcijanin to mężczyzna czy kobieta nadziei. Ktoś taki wie, że Pan przyjdzie. Nie znamy godziny, ale przyjdzie, by nas spotkać, ale nie zastać nas jako rozdzielonych, jako wrogów, nie. By nas spotkać takich, jakimi uczynił nas przez swoją posługę: bliskich przyjaciół, w pokoju”.

Franciszek postawił na koniec jeszcze jedno pytanie: Jak oczekuję Jezusa? A jeszcze wcześniej: Czy w ogóle oczekuję, czy też nie?

„Czy wierzę tej nadziei, że On przyjdzie? Czy mam serce otwarte, by usłyszeć kołatanie do drzwi, gdy te drzwi otwiera? Chrześcijanin to ktoś, kto potrafi oczekiwać Jezusa i dlatego jest człowiekiem nadziei. Natomiast poganin – i jakże często my chrześcijanie zachowujemy się jak poganie – zapomina o Jezusie, myśli o sobie i swoich sprawach, nie czeka na Jezusa. Pogański egoista działa jakby był bogiem: «Sam sobie poradzę». A to kończy się źle: bez imienia, bez bliskości, bez obywatelstwa” – dodał Papież.

tc/ rv

Leave a reply

Your email address will not be published.