Po Drodze Krzyżowej – ogromna radość 16.07.2023
Ogromnym pragnieniem ks. Jarosława było wyjście na górę Kriżowac w Medjugorie. Jak mówił – Mam za co dziękować Bogu, pragnąłem tam iść również, by przeprosić Matkę Najświętszą za własne grzechy i słabości, ale też za tych, którzy wielokrotnie zranili Jej serce odwracając się od Kościoła. Poszedłem też w przebłaganiu za profanacje Najświętszego Sakramentu dokonywane w wielu miejscach, a także prosząc aby Maryja zaprowadziła moich rodziców i innych zmarłych, do nieba.
W sobotę 14 lipca o godz. 21, ks. Jarosław wyruszył na Kriżowac. Mimo późnej pory było tam wielu pielgrzymów, oświetlających drogę latarkami. Kto chciał, szedł obok. Przewodnikiem był Mario – Chorwat z Mostaru, który – jak później powiedział – codziennie modli się za kapłanów. – Pokazał mi w swojej książeczce tę modlitwę. I mówił, że Matka Boża przysyła mu swoich kapłanów, których musi poprowadzić na Kriżowac nocą i sprowadzić na dół – mówi ks. Jarek.
Cała Droga Krzyżowa była transmitowana (można ją odtworzyć), były jednak zakłócenia audio, spowodowane przez słuchawki. Polacy i Włosi, którzy przez internet towarzyszyli księdzu w pielgrzymce mówią, że mimo wszystko dało się usłyszeć rozważania.
W pewnym momencie Drogi Krzyżowej ks. Jarosław zdjął sandały i szedł boso. Sutanna była mokra od potu, ale chciał ponieść taką ofiarę idąc boso po tej świętej ziemi i dziękując za prawie 2 mln km, które pokonał, aby nieść Ewangelię w różnych krajach Europy. W plecaku miał relikwie św. Jana Pawła II i św. Charbela, którymi na samym szczycie, przy Krzyżu, udzielił błogosławieństwa. Jak można było zauważyć, w tym momencie całe zmęczenie i ból minęły – została ogromna radość.
- Zejście nie było łatwe- może nawet trudniejsze niż samo wyjście. Najważniejsze, że już na koniec pomimo zmęczenia było szczęście, że mogło się to wszystko dokonać – mówi ks. Jarosław.