Podróż powrotna do Polski z Libanu (24.09.2019)
Ilekroć jestem w krajach muzułmańskich czy też w miejscu tak publicznym jak lotniska, gdzie jestem wśród wielu ludzi, pragnę mieć zawieszony ten krzyż – powtarza ks. Jarosław. – Jezus z krzyża jak zawsze przemawia i pyta o wiarę, o sumienie człowieka…
Po drodze ks. Jarek błogosławił tym krzyżem wiernych na lotnisku i w samolocie, niektórzy chcieli go ucałować.
Trwający 3,5 godziny lot z Bejrutu do Frankfurtu przebiegł bardzo spokojnie, trzeba było się jednak spieszyć, by zdążyć na samolot do Krakowa. – Dziwne tylko, że nie było transferu – mówi ks. Jarek. – Lecieliśmy tą samą linią lotniczą, w Bejrucie wszyscy było kontrolowani 3 – 4 razy, czyli można przyjąć, że byli bezpieczni. We Frankfurcie potraktowano nas jednak, jak byśmy dopiero przyszli na lotnisko i kontrolowano bardzo dokładnie, również dokonując prześwietlenia i rewizji osobistej. Dwukrotnie zmieniano też wejście do odlotu do Krakowa, dlatego trzeba się było sporo nachodzić, a niektórzy byli zmęczeni.
Do Krakowa pielgrzymi wrócili parę minut przed północą. Na lotnisku była jeszcze wspólna modlitwa, ks. Jarek pobłogosławił wszystkich raz jeszcze.
Szczególnie serdecznie dziękowano Milenie Wróbel, która bardzo przyczyniła się do organizacji pielgrzymki. Był dla niej mały upominek – sukienka z Bejrutu, którą wybrały panie uczestniczące w pielgrzymce.
Dzisiaj ks. Jarosław pojechał w kierunku Italii, bo już w piątek będzie przewodniczył comiesięcznej modlitwie przy figurze św. Charbela w Gragnano koło Pompei. Do pokonania ma kolejne 2 tys. km.
W najbliższych dniach wyemitujemy materiały zrealizowane w Libanie. Zapraszamy na nasz portal www.padrejarek.pl.
Oprac. J W