Prosto z Indii (30.03.2017)

 
 
 

Na naszym portalu zamieszczamy często teksty autorstwa ks. prałata Henryka Jagodzińskiego, który obecnie pracuje w nuncjaturze apostolskiej w New Delhi w Indiach. Przypomnijmy, że ks. Jagodziński pochodzi z diecezji kieleckiej. Pracuje w służbie dyplomatycznej Watykanu – przez wiele lat w II sekcji Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej.
Wczoraj ks. Jagodziński uczestniczył w uroczystości składania listów uwierzytelniających prezydentowi Indii przez nowego nuncjusza apostolskiego, który przybył na miejsce abp Salvatore Pennacchio, będącego teraz nuncjuszem w Polsce.
Pamiętajmy w naszych modlitwach o ks. prałacie Henryku Jagodzińskim, a także o jego ojcu, który mieszka w Małogoszczy koło Kielc, jednej najstarszych miejscowości Polski.
Zamieszamy kilka fotografii z ks. Jagodzińskim.

    1. 2017

 

 

Podczas mojej niedawnej podróży do Kerala nawiedziłem narodowe sanktuarium maryjne, położone na wyspie Vallarpadam, niedaleko miasta Enrakulam, w diecezji Verapoly. Kiedyś można tam było dotrzeć tylko łodzią, a obecnie do sanktuarium prowadzi most. Stan Kerala słynie z tego, że jest jednym ze stanów o najwyższym procencie katolików. Chrześcijaństwo sięga tutaj czasów apostolskich (misji ewangelizacyjnej św. Tomasza Apostoła). Chociaż chrześcijan jest tutaj dużo, to jednak nie stanowią oni większości. Nie bez przyczyny nazwa stanu Kerala oznacza kraj palm, które rosną tu właściwie wszędzie.

Bazylika Sanktuarium Vallarpadam dominuje bielą swoich wież nad błękitami wód rozlewisk oraz zielenią palm, tworząc malowniczą mozaikę barw. To sanktuarium nazywane jest także Lourdes z Kerala, przyciągając tysiące pielgrzymów z całych Indii i innych krajów (nie tylko katolików) do cudownego obrazu Matki Bożej. Wszystko zaczęło się w 1524 r., kiedy obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem Jezus przywieźli portugalscy kupcy, towarzyszący Vasco da Gama podczas jego ostatniej podroży do Indii. Dokładnie nie wiadomo, kto jest autorem obrazu.

Początkowo obraz znajdował się w kościele pod wezwaniem Ducha Świętego, który wybudowali portugalscy misjonarze pośród sławnych rozlewisk Kerala. W 1676 r. podczas powodzi, która zniszczyła całą okolicę,  zniszczeniu uległ także i ten kościół. Jednakże sam obraz Matki Bożej unosił się na wodach rozlewiska. Ocalali z tej katastrofy wierni dostrzegli pływający obraz, co dało im nadzieję, że ich życie znów wróci do poprzedniego stanu. Niektórzy podjęli próby wydostania świętego obrazu z wody, ale nikomu to się nie udawało. Dopiero uczynił to Paliyath Ramana Valiyachan, który pełnił wysoką funkcję divana (odpowiednik premiera) na dworze maharadży z Koczin, wracający do swojego domu w Chennamangalam. Według legendy, kiedy  Paliyath Ramana Valiyachan zbliżył się do obrazu, ten sam podniósł się z wody wprost do jego rąk, co niesamowicie go wzruszyło. Jego zdziwienie było tym większe, kiedy zauważył, że obraz jest całkowicie suchy. Na brzegu czekali uradowani wierni, którzy zaczęli opowiadać królewskiemu dostojnikowi o łaskach uzyskanych za pośrednictwem tego obrazu. Paliyath Ramana Valiyachan podjął decyzję o budowie kościoła, gdzie można byłoby umieścić ten obraz. Obecne sanktuarium znajduje się na ziemi podarowanej przez tego wielkiego dostojnika. A kiedy kościół był już wybudowany, Paliyath podarował oliwną lampę, ażeby bez przerwy paliła się przed świętym wizerunkiem. Następnie przez wieki jego rodzina dostarczała oliwę do tej lampy, niemalże do czasów współczesnych, kiedy w niepodległych Indiach zniknęły urzędy królewskie, a ich funkcje przejęło państwo.  Może nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że Paliyath Ramana Valiyachan i jego rodzina byli i pozostali hinduistami.

Najsławniejszy cud za przyczyną obrazu Matki Bożej miał miejsce 23 maja 1752, kiedy Meenakshi-Amma i jej syn, pochodzący ze sławnej rodziny Nair, płynęli dużą łodzią, aby nawiedzić rodzinną, hinduistyczną świątynię w Mattanchery. Kiedy wpłynęli na bardzo głębokie wody, nagle rozpętała się ogromna wichura. Powstały potężne fale, które miotały małym stateczkiem jak łupiną orzecha. Łódź zaczynała napełniać się wodą, także stało się jasne dla Meenakshi-Amma, że za chwilę pogrąży się w falach. W tej tragicznej sytuacji przypomniała sobie ona o cudownym obrazie Matki Bożej z Vallarpadam, o którym tak wiele słyszała, i zaczęła gorąco prosić Maryję o pomoc, składając ślub, że jeżeli uratuje się wraz z synem, to do końca życia będzie Jej służyć w sanktuarium jako niewolnica. Po chwili łódź uderzona potężną falą wywróciła się, a ona wraz z synem wpadła do skłębionej wodnej toni. Niektórzy z ocalałych, którzy byli świadkami tej wstrząsającej sytuacji, postanowili znaleźć ciało matki i jej syna, aby dokonać ich godnego pochówku według hinduskiego obyczaju. Przez dwa dni, pomimo niepogody, starano się znaleźć Meenakshi-Amma z jej synem, ale nadaremnie. Dopiero trzeciego dnia, dzięki wskazówkom wikarego z pobliskiej parafii, ks. Miguela Correi, wyciągnięto w sieci matkę z synem z głębi rozlewiska. Ks. Correa zobaczył we śnie Matkę Bożą, która powiedziała mu dokładnie, gdzie ma szukać matki z synem. Jakież było zdumienie wszystkich, połączone z przerażeniem, kiedy okazało się, że obydwoje żyją. Wiadomość o tym cudzie lotem błyskawicy rozeszła się po całej okolicy. Ludzie zaczęli tłumnie się gromadzić nie tylko przed obrazem, ale również aby zobaczyć cudownie ocalonych i usłyszeć z ust Meenakshi-Amma opowieść o tym niezwykłym wydarzeniu. Tym wszystkim, którzy pytali, opowiadała, że po usilnej modlitwie i złożeniu ślubu, nagle łódź się wywróciła i z dzieckiem znaleźli się w głębinie jeziora. Nagle znaleźli się w pięknym miejscu, które napełniło ich wielkim pokojem, ponieważ znaleźli się przed obliczem Matki Bożej z Dzieciątkiem. Meenakshi-Amma z synem przyjęła chrzest, na którym otrzymała imię Mariam (Maryja), a jej syn Yesudas (sługa Jezusa). Według złożonego ślubu cały czas przybywała z synem u stóp Matki Bożej, służąc tam poprzez wykonywanie najbardziej pokornych prac. Ich obecność była żywym świadectwem Bożego Miłosierdzia, przyciągając rzesze pielgrzymów i wzbudzając wiele nawróceń. Wpływ Meenakshi-Ammy na miejscową ludność i jej pobożność był tak wielki, że miejscowe władze kościelne poleciły domalować do obrazu Matki Bożej postać Mariam z jej synem Yesudasem. Aż do dnia dzisiejszego pielgrzymi z całych Indii i z zagranicy przychodzą przed cudowny obraz i wypraszają łaski dla siebie i swoich bliskich. W 2004 r. nasz wielki rodak św. Jan Paweł II nadał kościołowi sanktuarium tytuł Bazyliki Mniejszej.

W sanktuarium istnieje specjalna ceremonia dla tych, którzy powierzają się Matce Bożej jako adima (sługa). Wierni klękają w szeregu, kapłan odmawia specjalną modlitwę, następnie kładzie rękę na ich głowach i kropi ich wodą święconą. Sługami Maryi starają się zostać przede wszystkim ci, którzy wykonują bardzo niebezpieczne prace, kobiety w ciąży, matki z małymi dziećmi oraz ci, którzy doznali od niej szczególnych łask. O ilości otrzymanych łask świadczą napływające listy oraz zdjęcia eksponowane w jednej z sal sanktuarium. Innym ciekawym zwyczajem, oprócz ceremonii adima, jest sprzątanie pomieszczeń sanktuarium oraz terenu na zewnątrz budynków sanktuarium na wzór Mariam, aby w ten sposób wyrazić wdzięczność Maryi za  otrzymane łaski. Specjalnie w tym celu przygotowane miotły dostępne są dla chętnych pielgrzymów.

Najwięcej pielgrzymów przybywa na odpust w dniach od 16-24 września oraz na uroczystość Zesłania Ducha Świętego. Ale tłumy są cały czas. Tam gdzie jest Maryja, czy to w Częstochowie, Ostrej Bramie, Lourdes czy Fatimie, tam się gromadzą Jej dzieci. Również teraz, gdy byłem widziałem wielu pielgrzymów zatopionych w modlitwie, jak to bywa na całym świecie w maryjnych sanktuariach. Każdy przychodzi do Matki, aby o coś prosić, za coś podziękować albo z czegoś się zwierzyć. I zawierzyć Jej siebie i tych, których kocha.

Źródło:wrodzinie.pl

Leave a reply

Your email address will not be published.