Radość przebaczania

 
 
 

Rekolekcje zakończone, uczestnicy powrócili z Częstochowy do swoich domów. Bardzo wielu z nich jeszcze raz dziękowało za łaskę tych niezwykłych dni. Niektórzy już pytali, gdzie i kiedy będzie następne takie spotkanie, bo na pewno przyjadą. Najpiękniejsze jest to, że wielu ludzi odzyskało nadzieję i chęć do życia. Wielu też znalazło nową siłę, by iść i głosić Boga innym. Ostatnie słowa, jakie wypowiedziałem podczas tych rekolekcji były słowami przebaczenia podczas spowiedzi, bo przecież przebaczenie jest czymś najważniejszym.
Gdy ktoś mnie pyta o przebaczenie, to zawsze odpowiadam mu: to jedna z piękniejszych chwil, jakie człowiek może przeżywać. Wiemy przecież, że nieporozumienia, niechęci, rodzą się nie tylko wśród świeckich, w rodzinie, miejscach pracy, ale także i wśród osób konsekrowanych czy też duchownych. Ludzie potrafią wyrządzić sobie nawzajem wiele krzywdy, zapominają kim są i nie biorą pod uwagę, że naprawdę szkoda czasu, by niszczyć piękno tak krótkiego życia na ziemi. Kiedy obserwuję tych, którzy przez obmowy, doniesienia, przebiegłość, a czasem zorganizowany precyzyjnie atak chcą zniszczyć drugiego człowieka, zastanawiam się często, czy nie rozglądają się wokół siebie? Iluż to ludzi codziennie doznaje cierpienia, bo dowiedzieli się, że oni albo ich bliscy zapadli na ciężką chorobę, że czeka ich operacja, albo że ich dni są policzone. Iluż straciło dom i dobytek, albo doznało innych nieszczęść. I zapewne u tych tak bardzo cierpiących ludzi nie rodzi się już myśl, by skrzywdzić drugiego człowieka, gdyż taki ból sprawia, że czujemy się bezbronni i chcielibyśmy tylko, by Bóg nas wysłuchał. A Bóg w tajemnicy swojej obecności wysłuchuje nas, lecz najpierw prosi, byśmy przebaczyli.
Osoby, które chcą skrzywdzić innych, bardzo często krzywdzą siebie. Jeden z księży biskupów opowiadał mi ostatnio, że przyszła do niego do zakrystii dziewczyna należąca do wspólnoty modlitewnej. Przyszła po to, by rzucać oszczerstwa na jednego z księży i – jak tłumaczyła – w trosce o Kościół – ograniczyć go w jego posłudze. Biskup znał jednak i księdza, i całą prawdę, dlatego delikatnie poprosił kobietę, by przestała kłamać i wyszła z zakrystii. Wtedy „zatroskana o Kościół” dziewczyna, zaatakowała słownie samego biskupa. Była jak owieczka, która bardzo szybko zmieniła się w wilka. Trzeba by ją wysłać do Gubbio koło Asyżu – na rynku miasteczka stoi pomnik wilka, który szkodził ludziom, aż do czasu, gdy spotkał św. Franciszka, który zmienił go całkowicie i stał się łagodny jak baranek…
Gdy mówię o przebaczeniu, to wciąż też mam przed oczami kapłanów z diecezji na południu Polski, gdzie zostałem zaproszony, aby mówić o św. Charbelu i poprowadzić modlitwę za jego wstawiennictwem. Było tam pięciu księży – czterech wikariuszy i proboszcz. Gdy proboszcz po Mszy św. zaprosił mnie na kolację, zdradził mi, że nie żyją w zgodzie. Wtedy powiedziałem: nie będę na tej kolacji, jeśli nie przyjdą wszyscy księża. Proszę, niech ksiądz ich poprosi… Przyszli, ale byli bardzo zdenerwowani. Nie odzywali się do proboszcza. W pewnym momencie zacząłem mówić o przebaczeniu,wzywając na pomoc św. Charbela – i prosić księży, by wybaczyli sobie i proboszczowi. Myślę, że św. Charbel natychmiast zareagował. Zacząłem błagać: Przebaczcie sobie! – i o dziwo, po krótkiej chwili wikariusze objęli proboszcza, i tak przepraszali się nawzajem. To było szczere przebaczenie, gdyż chyba wszyscy płakali. Gdy później wsiadłem do samochodu, droga byłą zasypana śniegiem. Wszyscy wybiegli, by mi otworzyć bramę i szybko odśnieżali dla mnie drogę. Ale ja widziałem przede wszystkim jedno – jak bardzo byli szczęśliwi, bo sobie przebaczyli. W przebaczeniu bowiem odnajduje się również prawdziwą radość.
Ks. Jarek

Na naszym portalu przekazujemy dziś jeszcze kilka świadectw z rekolekcji w Częstochowie.

(oprac.BRS)

29.11.2016

Leave a reply

Your email address will not be published.