Rzymianie szli boso, z głowami posypanymi popiołem (7.03.2020)

 
 
 

Koronawirus spowija aura tajemniczości. Nie znamy ani jego początków ani prawdziwych danych o rozprzestrzenianiu się, ani pełnych konsekwencji choroby. Wiemy też, że pandemie zawsze w przeszłości uznawano za karę Bożą, a jedyne lekarstwa Kościoła stanowiły modlitwa i pokuta. Pragniemy dziś nawiązać do tego, co działo się w Rzymie w minionych wiekach podczas zarazy. Bardzo pomocny w tym staje się tekst Roberto de Mattei. Opierając się na nim przypominamy fakty, które i teraz powinny nas zdopingować do gorącej modlitwy.
W roku 590, kiedy papieżem był Grzegorz I Italię zaatakowała dżuma. Po konsekracji 3 października 590 roku papież zajął się szybko problemem epidemii.

św. Grzegorz I

Wygłosił wtedy kazanie w kościele św. Sabiny i wezwał rzymian do do podniesienia oczu ku Bogu i podążania za przykładem skruszonych i pokutujących mieszkańców Niniwy. Zarządził też procesję całej rzymskiej ludności podzielonej na 7 orszaków zróżnicowanych pod względem płci, wieku i stanu. Procesja ta wędrowała od różnych rzymskich kościołów do Bazyliki św. Piotra podczas całej trasy śpiewając litanię. Ludzie szli boso, z głowami posypanymi popiołem. W pewnym momencie zaraza osiągnęła punkt kulminacyjny i w ciągu godziny na ziemię padło 80 martwych osób. Jednak papież Grzegorz nie ustawał ani na sekundę w nawoływaniu do kontynuowania modlitwy i nalegał, by na czoło procesji przenieść obraz Matki Bożej namalowany przez św. Łukasza i przechowywany w Santa Maria Maggiore.
Procesja zatrzymała się obok zamku nad Tybrem (dziś zamku Anioła), gdzie papież miał widzenie św. Michała.

Zamek Anioła w Rzymie

Anioł trzymał zakrwawiony miecz, jakby symbol ukarania za grzechy ludu rzymskiego. W pewnej chwili schował go do pochwy na znak, że uproszono łaskę i zaraza zniknęła.
Modlitwa i pokuta ważna jest i dzisiaj. Uchroń nas Boże od rozwoju trwającej epidemii, która może pochłonąć wiele ludzkich istnień.
Przypomnijmy, że kopia obrazu z Santa Maria Maggiore znajduje się w rożnawskiej katedrze na Słowacji.

Kiedy w XVII wieku w mieście panowała zaraza, ten wizerunek niesiono w procesji i epidemia ustała. To tam właśnie 6 stycznia, kiedy jeszcze nikt nie słyszał o koronawirusie, ks. Jarek klęczał przed swoim biskupem Stanislavem Stolarikiem prosząc, aby mógł przejść z niegowickim obrazem Matki Bożej Wniebowziętej z Pompei przez Włochy i inne kraje Europy w pielgrzymce pokutnej. Może przyszedł na to czas…
Redakcja

1 Comment

Leave a reply

Your email address will not be published.