U przyjaciół w Padwie

 
 
 

Już na ziemi włoskiej… Za każdym razem, kiedy wjeżdżam do tego kraju, uświadamiam sobie, jak wszystko jest mi tu bliskie, jak łatwo potrafię się przestawiać nie tylko na inny język, ale i  tok myślenia… Staję się natychmiast Włochem. Zresztą Włosi nazywają mnie „nostro padre Jarek”   (nasz ojciec Jarek) – a ja im mówię: wasz brat, bo wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami. I wciąż im tłumaczę, że jak Bóg da nam łaskę i wszyscy znajdziemy się w niebie, to – jestem o tym przekonany – tam nie będzie się mówić w różnych językach – dopiero aniołowie mieliby co tłumaczyć… Przecież mamy jednego Ojca – a jak On będzie mówił, to wszyscy muszą Go zrozumieć. To jest tak, jak podczas liturgii, na której jest wiele osób z różnych narodów, jednak gdy kapłan wypowiada w jakimś tam języku słowa „Oto Baranek Boży” wszyscy milkną i skłaniają się wobec samego Boga, chociaż nie rozumieją słów. W tym momencie stają się braćmi i siostrami. Więc już nikt nie może powiedzieć, że ktoś jest „nasz”, bo to brat lub siostra w w Chrystusie, czyli zawsze Jego – mówi ks. Jarek.

Wczoraj wieczorem w Padwie ks. Jarosław spotkał się z panią Manuelą, przewodnicząca włoskiego stowarzyszenia „Przyjaciele Narodów” – „Amici delle Nazioni”, a także z jej rodziną, która nie tylko należy do stowarzyszenia, ale tworzy też Dom Modlitwy św. o. Charbela, który ma numer 18. Poinformował, że za rok Dni św. Charbela odbędą się we Włoszech, a domy modlitwy i członkowie „Amici delle Nazioni” będą musieli je zorganizować i zaprosić jak najwięcej Polaków. Ucieszyli się z tego bardzo. Na spotkanie przyszedł również chłopak jednej z córek Emanueli, który jest informatykiem i przygotowuje stronę internetową w języku włoskim o nazwie padrejarek.it (Italia). Będzie bardzo podobna do strony polskiej, tylko w języku włoskim.

Podczas spotkania zostały też wytyczone plany działalności stowarzyszenia na najbliższy rok. Podjęto również decyzję, że lepiej, by osoby, które wewnętrznie nie są przekonane do działania w „Amici delle Nazioni”, odeszły z organizacji, a na ich miejsce będziemy szukać nowych ludzi, którzy mają w sobie to „coś”: chcą czynić co tylko możliwe, by przynieść innym ludziom radość, miłość, ulgę w cierpieniu. Nie oczekują wyłącznie na to co mogą otrzymać dla siebie, ale pragną dawać, nieustannie dawać tym, którzy tego oczekują i potrzebują.

Na koniec była też wspólna modlitwa. Włosi zostali  obdarowani przez ks. Jarka wizerunkami praskiego Dzieciątka Jezus i cytatami z Pisma Świętego. Tak się złożyło, że u rodziny Emanueli są teraz relikwie św. Charbela, które przekazał im na pewien czas proboszcz jednej z parafii. Ks. Jarek pobłogosławił nimi wszystkich, bo przecież była to wigilia  22 dnia miesiąca, kiedy szczególnie myślimy o tych, którzy w tym dniu idą w procesji i modlą się przy grobie św. Charbela.

- Włosi mówią, że tyle czasu poświęciłem Polakom, to teraz muszę im. - Zapytałem: A kiedy ja mam odpocząć? - mówi ks. Jarek.

 

(oprac. BRS)

23.03.2016

Leave a reply

Your email address will not be published.