W Luksemburgu ewangelizować nie jest łatwo…

 
 
 

Trzydniowe rekolekcje w parafii św. Marcina w Arlon rozpoczął ks. Jarosław wczoraj o godz. 14.00. Parafia leży już na terenie Belgii, w odległości zaledwie 30 km od Luksemburga. Ks. Jarek zamieszkał u ss. franciszkanek w Luksemburgu i każdego dnia pokonuje ten dystans. Rekolekcje zostały zapowiedziane w wielu miejscach i na stronie archidiecezji Luksemburga. Wydrukowano 2 tys. ulotek i plakatów, które rozprowadzono w kościołach. Jak wiemy, nie jest to teren łatwy do ewangelizacji. W wielu kościołach w niedzielę jest dobrze, jeśli przyjdzie 5, 6 osób. Sam Luksemburg to jedno z najbogatszych miast – są tu banki i instytucje z różnych stron świata. Codziennie przyjeżdża tu do pracy 150 tys. ludzi z Francji, Niemiec, Belgii.
– Jadąc do Luksemburga musiałem przejechać przez Włochy, Szwajcarię, Niemcy, Francję – wszędzie modliłem się: – Święty Charbelu, to naprawdę pielgrzymka do wielu narodów – mówi ks. Jarek.
Świątynia św. Marcina w Arlon jest najstarszym kościołem w Belgii – parafia liczy 15 tys. wiernych. Pracuje tam dwóch kapłanów. Wielu Luksemburczyków i mieszkańców sąsiednich miejscowości udaje się tam na modlitwę, a to dzięki prężnie działającemu duszpasterstwu. Poprzedni proboszcz parafii został biskupem tamtejszej diecezji. Do kościoła przychodzi, jak na tamtejsze warunki – bardzo wiele, bo ok. 400 osób, ale prawie 40 proc. jest spoza parafii. Najwięcej uczestniczy w niedzielnej Mszy św. o godz. 11. Dzisiaj ks. Jarek weźmie udział w tej Eucharystii.
Wracając do rozpoczętych wczoraj rekolekcji mówi, że „źle nie było” – przybyło kilkadziesiąt osób, które trwały na modlitwie od godz. 14 do 19. W zasadzie miała być jedna katecheza, a były trzy. Była też Koronka do Bożego Miłosierdzia odmawiana w rożnych językach, a na koniec księża trzema relikwiami świętych: Faustyny, Charbela i Jana Pawła udzielili wszystkim błogosławieństwa.
Rekolekcje zorganizowała wspólnota Miłosierdzia Bożego, która działa tutaj już od dłuższego czasu. Założyła ją Mathilde pochodząca z Afryki,a mieszkająca od wielu lat w Luksemburgu. Niebawem na naszym portalu będzie jej świadectwo wiary.
Rekolekcje ks. Jarek głosi w języku włoskim – są tłumaczone na francuski. W pierwszym dniu przybyli ludzie z Francji, (busem przyjechali 60 km), były też osoby z Belgii, Luksemburga, a także… Polka mieszkająca na stale w Luksemburgu, a pochodząca spod Radomia. Pragnie już założyć Dom Modlitwy św. Charbela.
Byli też Afrykanie, którzy zmobilizowani przez ks. Jarka zaśpiewali dla Matki Bożej.
Zwykle podczas rekolekcji ksiądz Jarosław ma na szyi krzyż św. Benedykta i nim udziela na koniec błogosławieństwa, ale tym razem zawiesił na szyi krzyż-zapalniczkę. Historia sprofanowanego krzyża poruszyła bardzo mocno słuchaczy. – Przyjechałem, aby modlić się do Ducha Świętego, by na nowo zapalił serca miłością ku Chrystusowi na tej waszej ziemi – powiedział ks. Jarosław.
Poprowadził też adorację Najświętszego Sakramentu z prośbą o uzdrowienia i uwolnienia. Specjalne nabożeństwo do św. Charbela i namaszczenie olejem będzie w poniedziałek wieczorem, w ostatnim dniu rekolekcji. Wczoraj w jednej z katechez mówił o św. Charbelu i pytał, czy nie zechcieliby wejść do wspólnoty modlitwy w jego domach – jedna z Francuzek od razu zadeklarowała taką chęć. – Poznałam tego świętego wiele lat temu, doświadczam jego obecności, nad swoim łóżkiem mam jego wizerunek – oświadczyła.
Dzisiejsze rekolekcje będą miały podobny przebieg, jak wczoraj: od godz. 14.00 katechezy, adoracja Najświętszego Sakramentu, modlitwa o uzdrowienia i uwolnienia. Kilkanaście osób zapisało się już na indywidualne spotkania w obecności tłumacza.
-Pomimo że nasza modlitwa trwała wiele godzin, nikt z uczestników nie wyszedł wcześniej, a to dla mnie największa radość – mówi ks. Jarek i zapewnia, że wszystkich w Polsce obejmuje modlitwą.
(oprac. BRS)
25.09.2016

Leave a reply

Your email address will not be published.