Wielki płomień w Annaya

 
 
 

Niedziela, 22 lutego była bardzo oczekiwanym dniem – jak każdego miesiąca jest to dzień ofiarowany św. Charbelowi. Pielgrzymi musieli wstać bardzo wcześnie – śniadanie jedli już o godzinie 6; w Polsce była wtedy 5 rano. Mimo to nie udało się dotrzeć punktualnie do Annaya, bo na drodze w pewnym momencie zrobił się ogromny korek – droga była śliska jak szklanka, dalsza jazda w zwykłym tempie była niebezpieczna – autobus mógłby się zsunąć, nie pomogłyby żadne hamulce.
– Zaczęliśmy śpiewać godzinki, powoli ruszyliśmy, ale spóźniliśmy się na procesję, którą musieliśmy „dogonić”. Udało się wziąć udział w jej ostatniej części – relacjonuje ks. Jarek. – Po procesji, w sanktuarium św. Charbela rozpoczęła się Msza św., którą odprawiał opat zakonu libańskich maronitów. W tym czasie Polacy, poproszeni przeze mnie, krążyli wokół klasztoru w Annaya, i do specjalnych woreczków zabierali grudki ziemi. Ja też wziąłem odrobinę ziemi z samego grobu o. Charbel. Będzie ona przewieziona do Polski i zostanie umieszczona w pustelniach w Polsce i Włoszech, które zamierzam wybudować.
O godz. 14 pielgrzymi weszli do pustelni, gdzie rozpoczęły się Gorzkie Żale. – Zgodnie z zapowiedzią przyniosłem tam figurkę Dzieciątka Jezus, którą przekazano mi w Castellammare di Stabia. Podarowała ją rodzina z Neaplou, która kupiła figurkę 22 lata temu. I tak 22.02. zostawiłem Dzieciątko w jednym z pomieszczeń, w którym kiedyś przebywał o. Charbel – mówi ks. Jarek.
Po nabożeństwie nastąpiła modlitwa o zarejestrowanie stowarzyszenia pod nazwą „Przyjaciele Narodów” – ks. Jarek, będzie sprawował opiekę nad działalnością wybudowanych przez nie pustelni. Statut stowarzyszenia polecił św. Charbelowi i położył na ołtarzu.
O godz. 15. przed pustelnią rozpoczęła się modlitwa za wszystkich, którzy napisali swoje karteczki z intencjami. – Ileż tego było, jaki wielki płomień powstał! Odmawialiśmy Koronkę do Bożego Miłosierdzia, ale koronki nie starczyło, więc zaczęliśmy odmawiać różaniec. Płomień był tak wielki, że bałem się, by nie zajęło się rosnące w pobliżu drzewko oliwne. Miejscowi porządkowi patrzyli i nie mogli zrozumieć, co się dzieje – myśleli, że się chcemy zagrzać, a myśmy się gorąco modlili, póki nie spłonęły wszystkie karteczki, Wypowiadałem modlitwę: Święty Ojcze Charbel, przyjmij to ciepło, którego pewnie nie raz potrzebowałeś w tej pustelni. Myślałem o każdym, kto pisał te intencje w chorobie, udręczeniu, lęku – mówi ks. Cielecki.
Gdy ogień zgasł, ksiądz modlił się, prosząc św. Charbela: Przybądż do Polski i Włoch, tam gdzie chcę dla Ciebie i Boga samego wybudować pustelnie. Klękam, wołam do Ciebie św. Ojcze Charbel – przyjdż do tych miejsc, niech staną się uświęconymi, aby wielu mogło tam odkryć Boga i otrzymać łaskę nawrócenia, uwolnienia. Przyjdź do tych, którzy potrzebują dzisiaj, teraz cudu, wołam do Ciebie Święty Ojcze. Potem uklęknął na mokrych kamieniach, wyciągnął wysoko ręce, modląc się w ciszy do św. Ojca Charbel.
Pielgrzymi zeszli na dół do klasztoru, aby tam, w pobliżu grobu Świętego Ojca uczestniczyć w Mszy św. odprawianej na ołtarzu, na którym on wiele razy sprawował Eucharystię mieszkając w klasztorze w Annaya.
Mszy św. przewodniczył ks. Jarosław. Mówił o znaczeniu milczenia w życiu św. Charbela. Milczenia, w którym naprawdę przemawia Bóg. – Umiejmy się wsłuchać w to przesłanie, które do nas kieruje.
Na zakończenie Mszy św. – niespodzianka. Pielgrzymi ufundowali dla ks. Jarosława piękny, pozłacany, ręcznie haftowany ornat, mający z przodu wizerunek Matki Bożej Wniebowziętej z Niegowici, a z tyłu – św. Jana Pawła II i św. Charbela. Ks. Paolo Cecere poświęcił go na ołtarzu po Mszy św. i – co bardzo wzruszyło ks. Jarka – mający 58 lat kapłaństwa, 82 lata życia, przyjaciel św. o. Pio – po raz pierwszy nałożył na niego poświęcony ornat.
– Wtedy przeszedłem przed grób św. o. Charbela, by jeszcze chwilę się pomodlić i zrobić ostatnią pamiątkową fotografię. Wszyscy byli zmęczeni, ale bardzo szczęśliwi – mówi ks. Cielecki.- Dziś wracam do Rzymu. Żal odjeżdżać, bo przez tydzień mieliśmy poczucie, że jesteśmy wśród świętych.

Opracowanie: Barbara Rotter-Stankiewicz

 

ZOBACZ ZDJĘCIA

4 Comments

Leave a reply

Your email address will not be published.