Wspomnienie z archiwum księdza Jarka- Oni zgineli w Smoleńsku (10.04.2018)

Na lotnisku przy trumnie Władysława Stasiaka.
 
 
 
Na lotnisku przy trumnie Władysława Stasiaka.

Przeczytajmy wspomnienia księdza Jarka w tym szczególnie bolesnym dniu – ósmej rocznicy katastrofy smoleńskiej.

“W ubiegłą środę ks. Jarosław Cielecki był umówiony z szefem Kancelarii Prezydenta Władysławem Stasiakiem. Mieli omówić szczegóły filmu dokumentalnego o hymnie narodowym. Taki pomysł zrodził się przed kilkoma miesiącami podczas poprzedniego spotkania w Pałacu Prezydenckim. Scenariusz filmu był już gotowy. Wiele miejsca miały w nim zająć obrazy z Pierzchowa, gdzie urodził się gen. Henryk Dąbrowski. Przewidziane były wypowiedzi mieszkańców tamtych okolic, uczniów, działaczy.
Scenariusz przewidywał też wypowiedzi prezydenta Włoch i prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego, a także szefa kancelarii RP…Trzeba było tylko wszystko dograć.
W minioną środę ks. Cielecki spotkał się z Władysławem Stasiakiem. Ale było to już spotkanie w zupełnie innym wymiarze…
– Byłem w środę po południu na lotnisku, gdzie przywieziono 30 trumien z ciałami ofiar katastrofy pod Smoleńskiem. Dwóch z nich – Władysław Stasiak i Sławomir Skrzypek było moimi przyjaciółmi.
Ogrom tragedii widzi się najwyraźniej patrząc na każdą rodzinę, która straciła bliską osobę. Ludzie płakali, mdleli, największy żal ściskał, gdy patrzyło się na łkające dzieci.

Opiekowałem się podczas uroczystości na lotnisku mamą Władysława Stasiaka. – Teraz nie mam już po co żyć.- Tylko jego miałam – mówi i kilka razy prosi, by podprowadzić ją do trumny, której chce dotknąć. Jego żona, Basia, wspomina: Pożegnałam go w sobotę, jak zawsze. Bardzo chciał, żebym też poleciała do Katynia i liczył, że może zwolni się jakieś miejsce. W piątek wieczorem powiedział: „cudu nie ma”, bo miejsca nie było.
– Cud jest, bo nie poleciałaś – dopowiada ktoś z boku. Żona Władka jest mi wdzięczna, że nie próbuję niczego wyjaśniać. Nie umiem, sam chciałbym zapytać Pana Boga, dlaczego tak się stało, ale mogę się tylko modlić.

Sławek Skrzypek zostawił żonę i dwóch małych synków. Jeden z nich za miesiąc pójdzie do I Komunii Świętej. Żona Sławka opowiada, że nie wierzą w śmierć taty. Zawsze, gdy miał wrócić z pracy „czatowali” pod drzwiami. Teraz też mają nadzieję, że przyjdzie. I mówią, że woleliby, żeby spalił się ich piękny dom, ale żeby tatuś wrócił. I proszą: Mamusiu, przyrzeknij, że nie będziesz latać samolotami…
Modlimy się przy trumnie. Proszę Matkę Bożą, by wprowadziła Sławka do nieba – przypominam sobie, jak niedawno pokazywał mi z dumą medale z Jej wizerunkami z różnych sanktuariów…


Z lotniska, w kondukcie jechałem w ten środowy wieczór na Torwar. To się nie da opisać – taki widok oglądałem tylko uczestnicząc w pielgrzymkach z Ojcem Świętym. Ale tym razem ludzie mają w rękach biało-czerwone chorągiewki i znicze. Ktoś słusznie powiedział: przyszliśmy głosować zniczami.
Na Torwarze – wielka szara sala, przygaszone światła, kilka krzeseł przy każdej trumnie. Ciało Władka Stasiaka przewieziono do Pałacu Prezydenckiego. Prowadzę różaniec przy trumnie Sławka Skrzypka. Obok – rodzina senatora Putry.
Ośmioro dzieci, wnuki, żona – wszyscy zrozpaczeni, przytuleni do trumny. Mogę ich tylko pobłogosławić, pomodlić się z nimi i powiedzieć, że to był wspaniały człowiek. Mąż i ojciec. I powinni być z niego dumni.
Przejeżdżam do Pałacu Prezydenckiego. Nie tak dawno, gdy Władek Stasiak zaprowadził mnie do kaplicy, powiedziałem, że chciałbym w niej odprawić mszę świętą. Teraz mnie o to poproszono…Spełnił moją prośbę? Przewodniczyłem mszy św. za Prezydenta i jego Małżonkę. I w tej intencji, by miał godnego następcę. Na zakończenie zaintonowałem „Boże, coś Polskę…” Nigdy nie śpiewałem tej pieśni w kaplicy Prezydenta Polski, którego tu już nie ma.
Spotykam znajomych, z którymi dawno się nie widziałem. Nie wiedzą, co mówić. Są zdruzgotani. Zdają sobie sprawę z tego, że żadne materialne dobra nie mają znaczenia. Proszą o modlitwę, o mszę świętą. Wiedzą, że tym, którzy odchodzą, może pomóc tylko Eucharystia. A nam tutaj – wzajemna miłość. Kochajmy się dziś, a nie jutro…
W niedzielę, gdy trwać będzie w Krakowie pogrzeb prezydenta Kaczyńskiego i jego Żony, będę z Ojcem Świętym Benedyktem XVI na Malcie. Ale sercem będę tutaj.
Ks. Jarosław Cielecki ”

Leave a reply

Your email address will not be published.