Nigdy tego nie zapomnę… (27.07.2017 Vatican Service News)

 
 
 
  • W jednym z wywiadów powiedział Ksiądz, że najważniejszym dniem ubiegłego roku, a zapewne i całego życia był 27 lipca 2016. Czy nie zmienił Ksiądz zdania?
  • Absolutnie. Chociaż od tej daty minął rok, mam w pamięci każdy szczegół tamtego wydarzenia. I ciągle do niego wracam, oglądam zdjęcia – jedno z nich otwiera nasz portal – i filmik, bo to była rzecz niesamowita i niespotykana, jak mówili mi inni księża i watykaniści. – To największa audiencja, jaką mogłeś mieć – Ojciec Święty przyszedł, by pomodlić się razem z chorymi dziećmi i z Tobą.
    – Proszę przypomnieć, jak do tego doszło….
  • Jestem zaangażowany w działalność w fundacji „Peter Pan”, która pomaga dzieciom chorym na raka i ich rodzinom. Z mojej inspiracji przewodnicząca tej organizacji napisała list do papieża Franciszka, prosząc go o przyjście do Bazyliki św. Piotra na modlitwę chorych, którą przy grobie św. Jana Pawła II miałem prowadzić 27 lipca rano. Data była szczególna – tuż przed odlotem Ojca Świętego do Polski na Światowe Dni Młodzieży. I prawdę mówiąc – było mało prawdopodobne, by papież w takim dniu znalazł czas na to spotkanie. Ale modliłem się do św. Jana Pawła i św. Charbela, by mimo wszystko przyszedł. Uprzedziłem nawet o takiej możliwości kolegów- dziennikarzy z Watykańskiego Biura Prasowego, ale ponieważ jego ówczesny szef ks. Lombardi nic nie wiedział o ewentualnym przybyciu Ojca Świętego do bazyliki, a wiadomość wydawała się mało prawdopodobna, nikt z dziennikarzy nie wziął jej pod uwagę. Byli już spakowani na wyjazd do Krakowa….Informacje o nabożeństwach, które miałem zamiar odprawiać przez okres trwania ŚDM w Krakowie i o możliwym spotkaniu z Ojcem Świętym wręczyłem im poza biurem prasowym
    – Dziennikarze nie posłuchali, ale święci do których Ksiądz się modlił – owszem, i…
  • …I gdy już kończyłem odmawiać różaniec w intencji Ojca Świętego i Światowych Dni Młodzieży w Krakowie, zorientowałem się, że w bazylice coś się dzieje. Podczas odmawiania trzeciej tajemnicy niespodziewanie przyszedł papież Franciszek. Szedł z kard. Comastrim, ale do grobu św. Jana Pawła II podszedł sam. Stanął z boku. Zrobiło mi się gorąco, nie wiedziałem, jak się zachować, czy przerwać modlitwę, podejść – czy nie. Dał mi gestem znak, bym kontynuował, przez chwilę modliliśmy się razem, ale długo nie wytrzymałem. Pierwsze słowa Franciszka:– Przeczytałem list i jestem. Zainteresował się wizerunkiem Matki Bożej z Niegowici na ornacie, więc wyjaśniłem, że to wizerunek z pierwszej parafii św. Jana Pawła II. Skojarzył od razu. Powiedziałem parę zdań o swojej ewangelizacji, przedstawiłem dzieci. Podchodził do każdego z nich, brał na ręce, błogosławił, zrobiono wspólne zdjęcia. Poprosiłem, żebyśmy się razem pomodlili. Odmówiliśmy wspólnie Zdrowaś Mario za wszystkich młodych świata.
    – Ale był i gest bardzo osobisty…
  • Na koniec poprosiłem Ojca Świętego, by mi pobłogosławił. Położył ręce na mojej głowie – wtedy uświadomiłem sobie: klęczę przy grobie św. Jana Pawła, z którym miałem możność pielgrzymowania, a papież mi błogosławi…Jak powiedział mi jeden z biskupów, to błogosławieństwo dla całej mojej posługi. Mój biskup ordynariusz stwierdził, że to rzecz wyjątkowa. Zapytałem jeszcze papieża, czy mogę czasem napisać do niego list. Odpowiedział, że tak. W sumie był z nami prawie 20 minut.
    – Zdjęcia i relacje z tego spotkania miał tylko Vatican Service News. Ale rozeszły się po Europie. KAI, którą zawiadomiłam o tym, co się działo w Rzymie, zareagowała natychmiast…Krakowski Dziennik Polski – też miał informacje z pierwszej ręki.
  • No tak, w końcu było to wydarzenie bez precedensu. Rozgrywało się wprawdzie w cieniu przygotowań do ŚDM, ale było też z nimi związane. Polskie i włoskie gazety podchwyciły temat. Jako dziennikarz wiem, że było to wydarzenie medialne, ale dla chorych dzieci i ich rodzin miało całkiem inny wymiar. Gdy wyszliśmy już na Plac św. Piotra, dziękowali mi, jak bym to ja zorganizował. A to przecież przyszło „z góry”, dla mnie graniczyło z cudem i miało ogromne znaczenie. Dlatego – nie miejcie mi za złe, że wracam czasem do tego dnia.
    Rozmawiała: Barbara Rotter-Stankiewicz

Leave a reply

Your email address will not be published.