Pożegnanie z Libanem

 
 
 

Ostatni dzień pielgrzymki, jak zawsze, Polacy i Włosi rozpoczęli śpiewem „Godzinek”. Ks. Jarosław wygłosił konferencję, w której mówił o wielkich darach tych dni. – W ciągu jednego tygodnia mieliśmy różne pory roku: siarczystą, śnieżną zimę, deszczową jesień, soczystą wiosnę, upalne chwile. Jakby św. Charbel chciał nam powiedzieć: tak jak szybko one przemijają, tak szybko i wam przeminie życie. Więc coś w tym życiu trzeba dobrego robić – przede wszystkim dawać dobro, dzielić się miłością z innymi.
I dodał: Nawet taką rzecz nam ukazał – wyjeżdżaliśmy pod górę, wydawało się, że wszystko jest w porządku, a jednak na drodze leżała mała warstwa lodu, która sprawiła, że nie mogliśmy pojechać do Ojca Charbela… Przez cienką warstwę lodu, wielki autobus z wieloma ludźmi nie był w stanie jechać. Musieliśmy czekać, aż przyjdzie słońce i roztopi lód. W życiu również tak jest – bywa, że coś bardzo „cienkiego” przeszkadza, by iść dalej, by nawiązać relacje z innym człowiekiem, by go polubić. Dlatego potrzeba również takiego ciepła, które może roztopić lód – tym ciepłem jest miłość i dobroć.
Ks. Jarek zwrócił się do Matki Bożej: Pomóż nam zniszczyć wszelkie przeszkody, które dzielą. W czasie konferencji wyjaśnił także poszczególne etapy Mszy św. maronickiej i podziękował wszystkim za udział w pielgrzymce. Szczególną wdzięczność wyraził księżom, a zwłaszcza ks. Paolo Cecere, któremu w imieniu wszystkich wręczył srebrny wizerunek Jezusa Chrystusa. Pielgrzymi oklaskami podziękowali ks. Paolo. Ks. Jarek przekazał też medal Gwardii Szwajcarskiej o. Sebastianowi, kustoszowi sanktuarium w mieście Krnov w Republice Czeskiej.
Ks. Cieleckiemiu w imieniu pielgrzymów podziękował proboszcz z Brzegu Dolnego w arch. wrocławskiej, ks. Jacek Włostowski.
– Po śniadaniu, o godz. 9, rozeszły się nasze drogi – mówi ks. Jarek.- Pielgrzymi udali się do Bekafra, gdzie urodził się św. Charbel, a ja z włoskimi przyjaciółmi na lotnisko w Bejrucie, bo po południu mieliśmy samolot do Rzymu.
W Bekafra polska grupa uczestniczyła w Mszy św., której przewodniczył jeden z zakonników, neoprezbiter wyświęcony na kapłana pół roku temu. W czasie Eucharystii udzielił wszystkim błogosławieństwa prymicyjnego. Polscy pielgrzymi mogli podziwiać też Dolinę Świętych i las cedrowy na wysokości 2 tys. metrów. Odwiedzili również Biblos, gdzie mogli zrobić zakupy na podróż powrotną. Po wspólnej kolacji – o północy – wyjechali autokarem na lotnisko w Bejrucie. Powrót trwał całą noc: – najpierw lecieli do Belgradu, a stamtąd do Warszawy, gdzie mieli wylądować we wtorek około godziny 9.
Ks. Jarek na lotnisku znów przeżył nietypowe doświadczenie – podeszła do niego para muzułmanów, narzeczonych z Bagdadu; chcieli zrobić sobie zdjęcie i poprosili, aby ich pobłogosławić.
– Libańczycy są bardzo życzliwi, nawet przejście przez 4 kontrole paszportowe odbywały się w miłej atmosferze, bez stresu – opowiada ks. Jarek. – O 16.30 samolotem Alitalia odlecieliśmy do Rzymu. Lot nie był dobry. Niebo było zachmurzone – samolot wpadał w turbulencje.
W czasie podróży jedna ze stewardess poprosiła ks. Jarka o modlitwę; wyznała, że nie może mieć dzieci. Ksiądz przyszedł do stewardess z obrazkiem św. Charbela i opowiadał im o historii i cudach libańskiego świętego. Stewardessa, która wcześniej rozmawiała z ks. Jarosławem porosiła go o błogosławieństwo – położył na niej ręce, a w tym samym momencie samolot wpadł w turbulencję. Ksiądz polecił kobiecie, by odmawiała nowennę do św. Charbela i poprosił, aby zatelefonowała, kiedy będzie w ciąży. -A dziecko ochrzcimy w dziecko w Bazylice św. Piotra – obiecał.
– Gdy już wylądowaliśmy w Rzymie, zapowiedziano, że nie wolno wychodzić z samolotu, ani włączać urządzeń elektronicznych. Na pokład weszli agenci policji, którzy wyprowadzili dwóch młodych ludzi – relacjonuje ks. Jarek. – Ktoś powiedział, że to kontrole antyterrorystyczne.
W autokarze z lotniska ks. Cielecki spotkał arcybiskupa Rafeala, który sprawuje pieczę nad kościołem armeńskim. Opowiedział mu o niezwyklej pielgrzymce do Libanu.

 

ZOBACZ ZDJĘCIA

Leave a reply

Your email address will not be published.