Balsam nie tylko na włoskie rany (30.04.2020)

 
 
 


Wczoraj w mediach społecznościowych zobaczyłem krótki film. Była to wypowiedź 103-letniej Włoszki, będącej w bardzo dobrej kondycji psychicznej a nawet fizycznej, która lamentowała, w jakich to czasach przyszło jej żyć. Mówiła, że przeżyła I i II wojnę światową, wiele innych trudnych sytuacji, ale nigdy nie myślała, że przyjdzie jej żyć w takich warunkach, jakie spowodowała pandemia. Stwierdziła, że jest to najtrudniejszy czas w jej życiu.
Wciąż nie wiemy, jak i kiedy epidemia się zakończy. W Italii rozpoczęto drugą fazę odmrażania gospodarki. Zezwolono też na przemieszczanie się, lecz tylko na terenie własnej gminy. Można również powrócić do domu, jeśli pracowało się na północy Włoch, a mieszka na południu. Sytuacja jest jednak bardzo trudna, ponieważ od najbliższego wtorku ludzie wyjdą z domów. Już wiadomo, że na wiele pociągów i autokarów z północy na południe kraju wykupione są bilety. Rząd z wielką skrupulatnością będzie obserwował, czy wyjście na zewnątrz nie spowoduje znów rozprzestrzeniania się wirusa. Premier Conte zapowiedział, że konieczna jest wielka ostrożność i jeśli dojdzie do zarażeń, natychmiast wyda dekret, który znów zamknie wszystkich w domach. Za kilka dni powinna wrócić możliwość celebrowania Mszy św. w kościołach, chociaż bardziej sugerowane są w plenerze. Jak donoszą media, po przedwczorajszej krytyce rządu ze strony włoskich biskupów, zarzucających zbyt długie zwlekanie z otwarciem kościołów, sytuację uspokoił papież Franciszek, który prawdopodobnie po rozmowie z premierem przyznał, że trzeba wielkiej ostrożności i posłuszeństwa zaleceniom rządu. Jeden z biskupów był tak podenerwowany, że nagrał film, który wprost krytykuje premiera i rząd, uniemożliwiający wejście do świątyń. Była to wypowiedź bardzo emocjonalna, którą przytaczano na różnych profilach w mediach społecznościowych. To było przedwczoraj, a wczoraj ten sam biskup nagrał wypowiedz w bardzo pokornym tonie, zgadzając się, że trzeba być posłusznym nakazom rządu i dziękując za krytykę. Zapowiedział, że odtąd będzie się wypowiadał z większym rozsądkiem.
W zasadzie sytuacja w Italii jest jak chodzenie nad przepaścią po bardzo cienkiej linie. Zrozumiałe, że kraj musi zapobiec całkowitej zapaści gospodarczej, jednakże wciąż nie wiadomo, czy to się uda. Wielu ludzi utraciło pracę i pewnie w najbliższej przyszłości kolejni zostaną jej pozbawieni ze względu na wprowadzone restrykcje. Italia jest krajem turystycznym i wypoczynkowym – najprawdopodobniej strat poniesionych w tej gałęzi gospodarki nie uda się odrobić. Dla wielu, którzy chcieliby pojechać do Włoch w najbliższym czasie będzie to niełatwa decyzja, ponieważ zagrożenie epidemią i jej rozwojem będzie się utrzymywać. Na północy kraju pojawiły się już kolejne zakażenia. Przypomnijmy, że średnia zarażonych każdego dnia to prawie 3 tys. osób, a przypadków śmiertelnych – około 400. Wczoraj – 320.
Codziennie rozmawiam z moimi „parafianami” przez telefon czy wideo. Gdy ich mogę widzieć, odkrywam, że na twarzy wielu maluje się zmęczenie, smutek, a nawet przerażenie. Dokładnie tego się nie rozpozna w tradycyjnej rozmowie telefonicznej. Staram się od rana do wieczora wspierać ludzi jak mogę – nie tylko słowem, ale błogosławieństwem. W codziennej Mszy św., jaka transmitowana jest o godz. 19 w języku włoskim z kaplicy św. Jana Pawła i Charbela uczestniczy wiele osób, którym Eucharystia, kazanie i modlitwa adoracji przez internet dodaje siły w tych trudnych momentach. Mówią, że nie wyobrażają sobie, gdyby tego zabrakło. Codziennie mi dziękują zapewniając, że te Msze św. i adoracje pozostaną głęboko w ich sercach. Proszą, bym nie zaprzestał tych transmisji nawet wtedy, gdy wszystko wróci do normalności i będą już mogli uczestniczyć w Eucharystii w kościołach. Bo to balsam na ich poranienia, którego potrzeba im nieustannie.
Wielką radością dla wszystkich jest to, że jutro, 1 maja w sanktuarium w Caravaggio biskupi włoscy uroczyście oddadzą w szczególną opiekę Matce Bożej całą Italię i wszystkich jej mieszkańców. Mówią jednogłośnie; tylko Maryja może nas uratować. Zapewne za wzorem episkopatu Włoch również episkopat w Polsce zdecydował się uczynić to samo w najbliższą niedzielę 3 maja na Jasnej Górze. Arcybiskup Gądecki, przewodniczący Episkopatu Polski ofiaruje Polskę Maryi.
Ks. Jarek

Leave a reply

Your email address will not be published.