Bez Boga w sercu trudno odpocząć nawet na najpiękniejszej plaży (06.06.2020)

 
 
 

Jest czas wakacji, a więc jak niektórzy mówią – winien być to czas odpoczynku dla tych, którzy nie odpoczywali… przed wakacjami. Są jednak i tacy, którzy nie odpoczywali ani przed ani w czasie wakacji, bo uważają, że „szkoda zdrowia”, mówiąc: Jadę cały czas na adrenalinie i przestrzegają mnie: – zwolnisz, spadnie adrenalina i zawał pewny.
Jednak tu nie chodzi o zwolnienie, lecz o coś innego – aby przynajmniej w tym czasie móc stanąć przed lustrem tak długo, by zobaczyć oznaki przemijania i pomyśleć, że ten największy odpoczynek, który nas czeka, będzie tylko i wyłącznie w Bogu. W Nim można odpocząć w każdej chwili i tylko w Nim można nabrać nowej siły i energii, która sprawi, że znajdziemy i czas i własny sposób na odpoczynek. Bez Boga w sercu trudno odpocząć nawet na najpiękniejszej plaży, wyspie czy najwspanialszym jachcie.

Bez Boga nie można żyć, a cóż dopiero odpocząć bez Niego. Jeżeli w sercu nie ma się pokoju, a sumienie wciąż wyrzuca popełnione czyny, za które nie poprosiliśmy Boga o przebaczenie, to będzie się w nas toczyć nieustanna walka. Będzie ona tak bardzo męczyć, że nic naprawdę nie będzie z wypoczynku, wrócimy do domu po wakacjach umęczeni. Jedni tę walkę będą chcieli zagłuszyć pijąc więcej piwa czy wina. Będzie to też tylko na chwilę, bo gdy alkohol wywietrzeje, ból będzie jeszcze większy. Nawet gdy ktoś będzie szukał ukojenia w szukaniu piękna przyrody, krajobrazu i znajdzie się tam, gdzie to piękno go otacza, jeśli nie ma Boga w sercu – nigdy tego piękna w pełni nie doświadczy. Bo tylko człowiek zanurzony w Bogu jest prawdziwie piękny i może doświadczyć prawdziwego piękna. I bardzo szybko może też odnawiać swoje siły pokonując zmęczenie. Bo jest pewien, że Bóg nigdy nie męczy się człowiekiem.


Módlmy się tym usilniej w czasie wakacji, aby było jak najmniej tych, którzy zmęczyli się Bogiem.Do tych umęczonych jadę więc przez całą Italię, pod samą Sycylię, pokonując trudności podróży i upału południowych Włoch. Chcę wszystkim przypomnieć, że tylko w Bogu i w miłości ku Niemu jest jedyne, niepowtarzalne szczęście.
Jeszcze dziś będąc w drodze, blisko sanktuarium w Pompejach odwiedzę chorych, którzy o to prosili. A jutrzejszej nocy zamierzam dotrzeć na Kalabrię, skąd widać już Sycylię. Wiele osób z Kalabrii w ostatnim czasie pisało i telefonowało, prosząc: przyjedź Ojcze Jarku, jak zawsze przyjeżdżałeś, bo wciąż chcemy uczyć się przylgnięcia do Boga i tego, co znaczy być w Nim i dla Niego – nic mojego. Chcemy uczyć się nieustannie tej miłości Bożej, która daje pokój, radość i pragnienie, by innym ukazywać, że Chrystus – Pan i Zbawiciel – przemienia naszą rzeczywistość, w której każdego dnia będziemy odczuwać coraz mniejsze zmęczenie.
Ks. Jarek

1 Comment

Leave a reply

Your email address will not be published.