Czas jest nam dany i zadany (11.03.2020)

 
 
 

O koronawirusie mówią wszyscy i wszędzie. Politycy, filozofowie, lekarze, teolodzy i tzw. zwykli ludzie. Rozmawiają, piszą, publikują filmiki. Niektórzy chcą zarobić tytuł proroka, który wie wcześniej i lepiej. Porównują wirusa do kary Bożej, mówią, że Bóg odwrócił swoje oblicze od człowieka.
Wczoraj na jednym z portali społecznościowych lekarz wirusolog wprost zaapelowała: proszę, nie wypowiadajcie się ci, którzy nie jesteście specjalistami w tej dziedzinie, bo wywołujecie niepotrzebny stres i lęk u ludzi.
To dobra decyzja, że dzisiaj, 11 marca ogłoszono dniem modlitwy w diecezji rzymskiej w sanktuarium Boskiej Miłości – Divino Amore- na peryferiach miasta. Dzień ten ma być poświęcony modlitwie, a kto zechce może również pościć prosząc Boga o to, by wirus ustąpił.
Czas jest nam dany i zadany – to znaczy można go dobrze wykorzystać – wiele osób w Italii zostało uwięzionych we własnych domach. Dopiero teraz zaczynają sobie zdawać sprawę, że dom nie ma być więzieniem – jeśli jest w nim miłość, dom i bycie razem staje się pragnieniem. Dlatego teraz rozpocznie się wielki egzamin z tej właśnie miłości. Ludzie zamknięci wskutek kwarantanny publikują swoje relacje: siedzimy w domu, leżymy, znów siedzimy i czekamy, co będzie dalej.
Niektórzy będą się cieszyć z tego „więzienia” dla innych. Redakcje gazet, portali internetowych, radio, telewizja – bo zwiększą swą poczytność i oglądalność. Ale czy w tym uwięzieniu wszyscy pragną bycia z drugim człowiekiem? Czy też znowu się okaże, że byli obok siebie, jedli przy jednym stole, spali razem, ale nie zauważyli, że był to czas dany i zadany przez Boga, aby powiedzieć drugiemu to, czego w pędzie życia powiedzieć nie zdążyli, aby spojrzeć na drugiego nie tylko na pożegnanie, gdy już ubrany stoi w drzwiach, ale teraz, gdy nie muszą nigdzie się spieszyć.
Może też czasem wirus będzie ostrzeżeniem, że bez żadnych działań zbrojnych, bez kłótni i wielkiego szumu ktoś niewidoczny może ci zagrażać. Ale jest i ktoś, kto może cię ubogacać – i podpowiada jak niewidzialny anioł: żyj wolnością i kochaj, bo tylko wtedy żyjesz. I ciesz się każdą chwilą. I nie przejmuj się, że gdzieś tam znowu nowy „wirus” się mutuje i zwiększyła się liczba twoich wrogów. Oni nie mają znaczenia. Mogą tylko krzywdzić, ale zabić nie mogą, bo miłość jest wieczna.
Ks. Jarek kilka tygodni temu opowiedział mi takie zdarzenie: – „Odwiedziłem dwóch biskupów w jednym dniu. Obaj emeryci. Mieszkają w Polsce, w różnych miastach, odległych od siebie 120 kilometrów. W jednym dniu kleknąłem przed każdym z nich i usłyszałem: Bóg cię kocha. Spójrz, jak cię On ukochał w swym Synu – Chrystusie. Każdy z nich, nie wiedząc o drugim, dał mi dobrą radę: jeśli chcesz być wolny, to możesz być. Ale tylko w Chrystusie. Jeśli chcesz prawdy, to znajdziesz ją tylko w Nim. Nie ufaj nikomu na 100 procent. Ani bratu, ani siostrze. Nikomu. Bo to jest człowiek. Tylko Chrystus nigdy nie odsunie i nie zdradzi. I tylko On w 100 procentach ciebie rozumie.”
Drugi z biskupów, gdy pobłogosławił ks. Jarka, wziął obraz, na którym widniał Pan Jezus z przymkniętymi oczyma. I biskup powiedział: – „Nie wiem, czy jeszcze żyje, czy już umarł na krzyżu. Nie zastanawiam się nad tym. On żyje we mnie. Patrzy przeze mnie. Żyje w tobie i patrzy przez ciebie. A skoro żyje w tobie, nie lękaj się niczego”.
Barbara Rotter-Stankiewicz
(red. nacz. i właściciel portalu padrejarek.pl)

Leave a reply

Your email address will not be published.