Komu jest na rękę umniejszanie zagrożeń płynących ze strony złego ducha? (21.08.2018)

 
 
 

W ostatnich tygodniach polska prasa kolorowa donosiła, że nasz kraj znalazł się na pierwszym miejscu w świecie pod względem ilości egzorcyzmów i tego wszystkiego, co można nazwać troską o uwolnienie z pęt szatana. Oczywiście informacja ta nie brzmiała jak powód do zaszczytów,  ogłoszenie Polakom i światu: „oto jesteście złotymi medalistami”, ale raczej jako powód do ukrytego wstydu. Zapyta ktoś: wstydu!? Ale dlaczego !?

Otóż większość tak zwanego liberalnego świata świadomie czy też nie, staje się instrumentem, na którym coraz częściej przygrywa sobie zły duch. Czyż można użyć lepszej metody na uśpienie czujności człowieka jak właśnie ta, w której próbujemy zinfantylizować postać złego ducha, sprowadzić go do postaci sympatycznego, niegroźnego diabełka Rokity, który uśmiecha się figlarnie kręcąc ogonkiem?

Szatan to nie diabełek Rokita, ale największa kumulacja zła, jaką kiedykolwiek widział świat, a może precyzyjniej – o jakiej kiedykolwiek świat słyszał. Jego metodę działania można porównać do węża, np. kobry. Najpierw patrzy głęboko w oczy swojej ofierze, próbując ją jakby zahipnotyzować, a potem następuje krótki, błyskawiczny atak i pełne nad nią zwycięstwo. Podobnie działa zły duch. Próbuje nas przekonać, że wszystko co się o nim mówi i pisze to bzdury, przeżytek rodem ze średniowiecza, coś, na czymś zarabiają sowicie księża i Kościół. Tak naprawdę to szatan nie istnieje – … płynie z ukrycia jego chytre przesłanie. To jest ta diabelska hipnoza, uśpienie naszej duchowej czujności. Potem, kiedy już przyjmiemy jego „filozofię “, reszta pójdzie błyskawicznie i z sukcesem dla szatana. Przykładem niech będzie niewinnie wyglądająca zabawa szkolna, bal przebierańców. Pani nauczycielka świadomie  – albo nieświadomie – rozdaje jako element zabawy cyrograf, w którym dzieci, niby dla zabawy, oddają swoją duszę szatanowi. Pierwsze poważne zarażenie wirusem złego ducha. Przykłady można by przytaczać bez liku, ale przecież nie o to chodzi. Chodzi o to, byśmy żyli w świadomości istnienia w naszej duchowej przestrzeni spersonalizowanego zła – szatana, który wcale nie przyjmuje postaci diabełka z ogonkiem, ale działa za naszym, ludzkim pośrednictwem. Działa inteligentnie, pętając nas swymi kajdanami zła. Dlatego kiedy widzisz szyderczy artykuł, z którego wypływa jad nienawiści i chęć wyśmiania Ewangelii i Kościoła – wiedz, kto za tym stoi. To nie zachodnie korporacje, ale sam szatan, który powoli opanowuje kolejne dziedziny życia i świata.

Wiemy, że Kościół Chrystusowy nigdy nie zginie i nie zostanie przez niego pokonany, ale warto pomyśleć, byśmy my osobiście w naszej duchowości nie stali się ofiarami jego planu. By nas nie zniszczył, jak walec drogowy, niszcząc przy okazji całe nasze życie. Kiedy więc czytam, że stoimy na podium, na pierwszym miejscu w walce ze złym duchem to raczej staram się podziękować Bogu za to, że mimo wszystko Kościół w naszej Ojczyźnie nie dał się uwikłać w modernistyczne działania współczesnego świata, ale stoi z otwartą przyłbicą na straży naszego bezpieczeństwa. Ważne jest, byśmy wspierali kapłanów, którzy tak naprawdę najbardziej są narażeni na ciągłe ataki złego ducha. Pamiętajmy, że w zaciszu naszej duszy ciągle trwa poważna wojna pomiędzy dobrem i złem również o naszą  – Twoją i moją duszę. Bogu niech będą dzięki, że mamy wielu świadomych i wspaniałych kapłanów, broniących nas przed atakami złego.

(Var)

Leave a reply

Your email address will not be published.