Mój Kraków? (18.08.2017)

 
 
 

Jak wiadomo, w tych dniach jestem bardzo blisko mojego Taty, który przebywa w Szpitalu im. św. Jana Pawła II. W zasadzie cały dzień jestem w pobliżu, obok niego, by mu usłużyć, jak tylko mogę. Wypływa to z miłości do niego; tak samo odnosiłem się do mojej Mamy, gdy chorowała. Moja Mama była jednak w innym krakowskim szpitalu. Przylatywałem wtedy przez 3 miesiące co tydzień do Krakowa z Rzymu. Już wówczas zauważałem, że personel szpitala traktował mnie – księdza w sposób bardzo laicki. Przychodziłem w sutannie – wypraszano mnie: niech pan wyjdzie… Widać było, że niektórzy są po prostu niechętni wobec księży. Myślałem, że to sytuacja przejściowa, jakaś forma antyklerykalizmu, jednak to trwa nadal. Na koniec wczorajszego dnia, gdy byłem jeszcze na chwilę u Taty, by mu zrobić kolację, weszła pielęgniarka i z dużą dozą niechęci zwróciła się do mnie: Niech pan stąd wyjdzie. Powiedziałem – jestem księdzem, wspieram tu pacjentów duchowo, mają mieć też jutro operację… A pani do mnie – Mnie to nie obchodzi. Księża tu nie mają przywilejów, traktowani są jak świeccy. Wszyscy muszą być traktowani równo… Odpowiedziałem jej – Proszę pani, jestem 20 lat w Italii, byłem blisko św. Jana Pawła II, który jest patronem tego szpitala, pielgrzymowałem z nim. Wiele razy byłem pacjentem szpitali we Włoszech, wiele razy odwiedzałem chorych jako ksiądz po godzinach wizyt i zawsze lekarze, pielęgniarki – gdy tylko widzieli księdza – sami zapraszali, by odwiedzał chorych, by ich wspierał na duchu. Więcej – mówili: niech ksiądz pamięta również o mnie w modlitwie…

Jeden z pacjentów w sali, gdy pielęgniarka wyszła, powiedział: Bardzo przepraszam księdza za tę panią…
Po takich przeżyciach, może przypadkowych, czyż mogę mówić, że to „mój Kraków”? Módlmy się , abyśmy umieli w Polsce być bardziej życzliwi dla siebie. W Italii może mniej osób praktykuje niedzielną Eucharystię, ale chyba życzliwości i otwarcia na drugiego człowieka jest więcej. Wciąż powtarzam, że tak jak miłość, także dobroć i uczciwość, muszą stawać się modlitwą codzienną przed Bogiem, abyśmy mogli spotkać się z Nim w wieczności.
Przeszedłem się wieczorem wokół krakowskiego Rynku – naprawdę piękny, oświetlony, co można zobaczyć na filmowej pocztówce, ale chciałbym, żeby ten Kraków nie tylko był piękny zewnętrznie, ale i wewnętrznie, bo to miasto polskiego świętego papieża. Tymczasem panoszy się tu konsumizm i komercja. Gdy szedłem przez Rynek, zdarzyły się dwie sytuacje o tym świadczące. Podeszła do mnie młoda dziewczyna i pyta, czy chcę wejść na piwo do pobliskiej kawiarni. I zachęca: Jest też striptiz za darmo. Idę dalej – tłum ludzi. Podchodzi inna dziewczyna, pyta jak się czuję? Myślałem, że mnie zna. A ona proponuje mi wspólny wieczór. Po prostu prostytutka przy głównym wejściu do mariackiej świątyni. Dawniej byłoby to nie do pojęcia – nawet 20 lat temu, gdy wyjechałem z Polski. Zmienia się Kraków, człowiek, ale czy na lepsze?
Ks. Jarek

 

Przed południem Tata ks. Jarka przejdzie zabieg na sercu. Otoczmy go modlitwą.

1 Comment

Leave a reply

Your email address will not be published.