Tam, gdzie ks. Jarkowi grożono bronią (27.01.2020)

 
 
 

Wczorajszą niedzielę, będącą zarazem niedzielą, w którą w specjalny sposób świętowaliśmy Słowo Boże, ks. Jarek udał się do parafii Najświętszego Serca Jezusowego w Arzano, niespełna 10 km od lotniska w Neapolu. Parafia ta, jak wiele osób wie, zajmuje szczególne miejsce w sercu ks. Jarosława. Zawsze mówi, że tam urodził się dla Italii. Było to 25 lat temu. – Wydawało mi się, że znalazłem się na końcu świata – wspomina. – Była tam wielka bieda, ale ludzie otwartego serca. Dzisiaj sytuacja jest lepsza, co widać nawet po świątyni, która została pięknie ukończona, a wówczas była bardzo uboga.

Ks. Jarek mówi, że kiedy przybywa do Arzano, zawsze wracają wspomnienia ludzi i wydarzeń z tamtego czasu. Gdy wszedł do pomieszczenia koło zakrystii przypomniał sobie, jak sypiał tam w pierwszych dniach w maleńkim pokoju, a któregoś wieczoru włamali się złodzieje i przyłożyli mu rewolwer do skroni. Nawet nie chciał się odzywać, bo nie umiał po włosku.
Zobaczyli, że nic nie było do zabrania i jeszcze „klient” nie rozumie co do niego mówią, więc uciekli. Tylko na drugi dzień, gdy wszyscy się dowiedzieli co się działo w nocy, wielu mnie obejmowało, poklepywało, czułem się jak bohater, chociaż dalej nic z tego nie rozumiałem. Było to długo przed moimi studiami w Rzymie – umiałem tylko czytać z mszału i mówić „bon giorno”. No i miałem jeszcze do dyspozycji polsko-włoskie rozmówki… Gdy stanąłem wczoraj w kościele, by powiedzieć kazanie, nie mogłem nie wspomnieć swojego pierwszego kazania, gdy zamiast „drodzy parafianie” powiedziałam „drodzy fryzjerzy”, co spotkało się z wielkim aplauzem… Ale ludzie mnie tam szanowali, mógłbym powiedzieć, że kochali. Szybko się uczyłem i szedłem do nich szukając ich na ulicach, w domach, w barach. Zawsze szedłem w sutannie, choć tam już wtedy nikt jej nie używał – wspomina ks. Jarek. – Patrzyli na mnie jak na wariata. Zostało tam wiele znaków, ale szczególne dwa to obraz Matki Boskiej Jasnogórskiej, który podarowałem tamtejszej parafii, namalowany przez artystkę z Poznania, który wiozłem stamtąd w samochodzie. Poświęcony został przez Jan Pawła II.
O tym wszystkim rozmawia ks. Jarek z Genaro, znajomym z tamtych czasów, w których ani jeden ani drugi nie mieli brody… Drugim znakiem jest wspólnota Miłosierdzia Bożego, która istnieje do dziś i pomaga wielu biednym. To dla nich ks. Jarek wczoraj tam pojechał, by razem się modlić. O godz. 17 rozpoczęła się Msza św. Oto jej fragmenty.

Leave a reply

Your email address will not be published.