Z każdym dniem trudniej… 21.04.2020

 
 
 


W Italii wszyscy zamknięci są w „areszcie domowym” już 9 tygodni. Ludzie tracą cierpliwość przede wszystkim dlatego, ponieważ mają świadomość, że środki ograniczające rozprzestrzenianie się epidemii, wskutek której zmarło wiele tysięcy ludzi, zostały zbyt późno wprowadzone w życie.
Największa złość i żal wielu wierzących wynika stąd, że na ten czas pozamykano całkowicie świątynie. Jest jeszcze inny powód: niektórzy księża sprawowali Msze św. i otrzymali za to wysokie kary, pomimo że w Eucharystii uczestniczyło kilka osób zachowując środki bezpieczeństwa. Sposób zachowania policji był skandaliczny – przerywano Msze św. i domagano się natychmiastowego wyjścia z kościoła. Jeżeli Msze św. nie powrócą do świątyń natychmiast – tysiące ludzie zamierza wytoczyć proces obecnemu premierowi. Jest w tej grupie wielu kapłanów.
Każdy dzień – mówi ks. Jarosław – jest coraz cięższy do przeżycia w zamknięciu. Ludzie nie wytrzymują napięcia. Niedawno na ulicy dwóch policjantów zobaczyło ładnie ostrzyżonego mężczyznę. Zaczęli go śledzić, a potem zapytali, gdzie się ostrzygł. Musiał im powiedzieć, że fryzjer po kryjomu przyjmuje klientów. Oczywiście został ukarany – i on i fryzjer.
Wiele ludzi znalazło się naprawdę w trudnej sytuacji – stracili pracę i nie mają pojęcia, jak dalej żyć. Wczoraj ks. Jarosław rozmawiał z właścicielką restauracji na kilkaset miejsc, która z bólem mówiła, że nie ma pieniędzy, aby zapłacić personelowi. Będzie musiała zwolnić pracowników. Przez restrykcje, których musi przestrzegać chcąc otworzyć ponownie restaurację, w lokalu będzie mniej niż połowa miejsc.
Zlikwidowany zostanie zasiłek dla bezrobotnych, więc narzuca się pytanie: z czego ci ludzie mają się utrzymywać? Zapewne obecna sytuacja wpłynie na wiele życiowych decyzji ludzi, którzy będą dużo ubożsi. Tym, którzy zaciągnęli kredyty, grozi niespłacenia długu.
Konsekwencje pandemii będą więc bardzo różne i rozległe. Wiele czasu będzie potrzeba, by nauczyć się żyć w takich warunkach.
Bólem napawają opinie takie, jak zamieszczona wczoraj we włoskiej prasie wypowiedz duchownego, który… cieszy się, że przyszedł koronawirus. Abstrahując – jak pisze autor – od tego, że wielu umarło, sytuacja ekonomiczna będzie zupełnie nowa. Ów ksiądz uważa, że teraz trzeba będzie zmienić obraz socjalny społeczeństwa – wiele rodzin posiadało kilka mieszkań, samochodów, komputerów, telewizorów itp., a wielu nie miało żadnej z tych rzeczy. Teraz to się zmieni…
Według mnie jest to zupełnie błędny punkt widzenia – mówi ks. Jarek – ponieważ zawsze będą w społeczeństwie biedni i bogaci. Chodzi o to, aby jak najwięcej było tych, którzy będą mieli w sam raz. Nadzieja, że koronawirus zmieni te proporcje, pokładanie nadziei w epidemii to coś bardzo niebezpiecznego.
(oprac.BRS)

Leave a reply

Your email address will not be published.