Papież do biskupów: bądźmy sługami, nie funkcjonariuszami

 
 
 

Homilia Ojca Świętego Franciszka wygłoszona podczas Mszy św. w intencji zmarłych kardynałów i biskupów

Dzisiaj wspominamy braci Kardynałów i Biskupów, którzy zmarli w ostatnim roku. Na tej ziemi kochali Kościół – ich oblubienicę, a my modlimy się, aby w Bogu mogli cieszyć się pełnią radości w komunii świętych.

Myślimy z wdzięcznością o powołaniu tych świętych Szafarzy: na co wskazuje słowo, o ich powołaniu do służby. Kiedy teraz prosimy dla nich o nagrodę obiecaną “sługom dobrym i wiernym” (Mt 25,14-30), jesteśmy równocześnie wezwani do odnowienia naszego wyboru, by służyć w Kościele. Prosi nas o to Pan, który jako sługa umył nogi swoich najbliższych uczniów, abyśmy czynili tak, tak On uczynił (J 13,14-15). Bóg służy nam jako pierwszy. Sługa Jezusa przyszedł, aby służyć, a nie aby jemu służono (por Mk 10,45), teraz on ma być Pasterzem gotowym dać życie za owce. Ten kto służy i daje, wydaje się być przegranym w oczach świata.
W rzeczywistości, ten, kto traci życie, naprawdę je odnajduje. Dlaczego że, dopiero wtedy kiedy ktoś traci swe życie, rozdaje je z miłości, wtedy naśladując Chrystusa: zwycięża śmierć i daje życie światu. Ten kto służy, ten zbawia. Przeciwnie, kto nie żyje po to, aby służyć, ten nie służy aby żyć.

Ewangelia przypomina nam o tym. “Tak bowiem Bóg umiłował świat”, mówi Jezus (w. 16). Chodzi tu o miłość bardzo konkretną, tak konkretną, że wziął na siebie naszą śmierć. Aby nas zbawić, dotarł do nas tam, gdzie my się zagubiliśmy, oddaliliśmy się od Boga, dawcy życia: w śmierci, jakby w grobie bez wyjścia. To jest uniżenie Syna Bożego; pochylił się jak sługa nad nami, aby przyjąć wszystko, co należy do nas, aby otworzyć nam na oścież drzwi życia.

W Ewangelii Chrystus porównuje się do “węża wywyższonego na palu.” Obraz nawiązuje do epizodu jadowitych węży, które zaatakowały ludzi, będących w drodze przez na pustyni (por 21,4 do 9 Nm). Izraelici, którzy zostali ugryzieni przez węża, nie umierali, ale pozostawali przy życiu, jeśli spojrzeli na węża z brązu, którego Mojżesz, na polecenie Boga, ustawił na słupie. Wąż ratował przed wężami. Ta sama logika jest obecna w krzyżu, do którego Chrystus odnosi się kiedy mówi do Nikodema. Jego śmierć ratuje nas od śmierci.
Na pustyni węże zadawały bolesną śmierć, poprzedzoną strachem i jadowitym ukąszeniem. Także nam śmierć wydaje się być czymś ciemnym i przygnębiającym. Tak jak ją przeżywamy, weszła na świat przez zawiść diabła, mówi Pismo (Mdr 2,24). Jezus jednak nie uciekł od śmierci, ale on wziął ją na siebie w pełni ze wszystkimi sprzecznościami. Teraz, my patrząc na Niego, wierząc w Niego jesteśmy zbawieni przez Niego: “Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne”, Jezus powtarza to dwukrotnie w krótkim fragmencie dzisiejszej Ewangelii (por w. 15-16.).

Ten styl Boga, który nas zbawia służąc nam i unicestwiając siebie samego, może nas wiele nauczyć. Oczekujemy boskiego triumfalnego zwycięstwa, Jezus natomiast pokazuje nam najpokorniejsze zwycięstwo. Wywyższony na krzyżu, pozwala, aby zło i śmierć zwróciły się przeciw Niemu, gdy On nadal kocha. Trudno nam jest zaakceptować tę rzeczywistość. Jest to tajemnica, ale tajemnica tego misterium, tej niezwykłej pokory tkwi cała w mocy miłości. W Passze Jezusa widzimy jednocześnie śmierć i lekarstwo na śmierć, a jest to możliwe z powodu wielkiej miłości, którą Bóg nas umiłował, miłości pokornej, która uniża się, aby służyć, która potrafi przyjąć postać sługi. Jezus więc nie tylko zniszczył zło, ale przemienił je w dobro. Nie sprawił tego słowami, ale czynami; nie pozornie ale w samej istocie; nie na powierzchni, ale u korzenia. Uczynił z krzyża most do życia. My również możemy z Nim zwyciężyć , jeżeli wybierzemy miłość posługującą i pokorną, która pozostaje zwycięska na wieczność. Jest to miłość, która nie krzyczy i nie narzuca się, ale potrafi czekać z ufnością i cierpliwością, bo – jak przypomniała nam Księga Lamentacji – dobrze jest „w pokoju oczekiwać zbawienia Pana” (3,26).
„Tak bowiem Bóg umiłował świat”. Jesteśmy skłonni kochać to, czego potrzebujemy i pragniemy. Bóg natomiast kocha do końca świata, kocha nas takimi, jakimi jesteśmy. Także podczas tej Eucharystii przychodzi, żeby nam służyć, aby dać nam życie, które ratuje od śmierci i wypełnia nadzieją. Podczas gdy ofiarujemy tę Mszę św. za naszych drogich braci kardynałów i biskupów, prośmy dla nas o to, do czego wzywa nas Apostoł Paweł: „Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi” (Kol 3,2), do miłości Boga i bliźniego, raczej niż do spełnienia naszych potrzeb, abyśmy nie niepokoili się tym, czego brakuje nam tutaj, ale troszczyli się o skarb w górze, nie o to, co nam jest potrzebne, ale o to, co naprawdę jest potrzebne. Niech wystarczy nam w życiu Pascha Pana, abyśmy byli wolni od troski o rzeczy ulotne, które przemijają i znikają w nicości. Niech nam wystarczy On, w którym jest życie, zbawienie, zmartwychwstanie i radość. Wtedy będziemy sługami według Jego serca, nie urzędnikami, którzy świadczą usługi, ale ukochanymi dziećmi, które oddają życie za świat.

ak/ rv

Leave a reply

Your email address will not be published.